Kości zostały rzucone – do wyborów prezydenckich staną: Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej (PO), Grzegorz Napieralski z Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD), Waldemar Pawlak z Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL), Andrzej Lepper Samoobrony, ponadto najprawdopodobniej Jarosław Kaczyński z Prawa i Sprawiedliwości (PiS) oraz Andrzej Olechowski – niezrzeszony Marek Jurek Przymierza Prawicy. Czasu pozostało niewiele, bo do poniedziałku, 26 kwietnia komitety wyborcze zobowiązane są przedłożyć listy poparcia kandydatów z podpisami co najmniej 1000 obywateli polskich.
Tymczasem najświeższe (z 22 kwietnia 2010r.) badania opinii publicznej na 1400 ankietowanych przyznaje wygraną w 41% kandydatowi PO, 35% -PIS, 6-SLD i 3%-PSL. Chce iść na wybory 75% badanych i aż 60% chciałoby, żeby był jeden kandydat będący powszechnie szanowanym tak zwanym autorytetem.
Co ciekawe w okresie żałoby, gdy przeprowadzono ankietę PO ubyło 6% poparcia a PiS przybyło aż 14%. To będą ciekawe wybory, prowadzone zapewne w bardziej stonowanej atmosferze.
Rolników i wieś teoretycznie powinni wszyscy reprezentować, bo np. PiS poświęcił i poświęca wiele uwagi, ma silną reprezentację w Sejmie i Senacie ale przeciętnemu zjadaczowi chleba nasuwają się nazwiska dwóch kandydatów – Waldemara Pawlaka z PSL i Andrzeja Leppera z Samoobrony. Warto jednak obserwować i spotkania i wypowiedzi wszystkich polityków- kandydujących na najwyższy urząd – co będą obiecywać. Warto też sobie przypomnieć co w latach ubiegłych obiecywali w wyborach parlamentarnych co z tych obietnic spełniali. PSL-owi warto jeszcze wypomnieć obiecanki cacanki – wszak kandydatem w tegorocznych wyborach miała być kobieta!
Pomińmy spekulacje i zejdźmy na ziemię. Wracając do spraw, które po traumatycznych przeżyciach nie dają spokoju – generał Sławomir Petelicki twórca „Grom”-u „karci” ministra obrony narodowej – Bogdana Klicha wypominając opieszałość zakupie samolotów na potrzeby najwyższych władz państwowych. Po wypadku śmigłowca z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie oraz po tragicznym wypadku wojskowego samoloty transportowego Casa pod Mirosławcem z 20 czołowymi dowódcami wojsk lotniczych rząd miał szybko uwinąć się zadbać o bezpieczeństwo lotów i zakupić bezpieczne samoloty. Tak się nie stało. Mało tego – gen. Petelicki wypomina zakup dokonany w ostatnim czasie przez MON samolotów bezzałogowych typu Arbiter za 110 mln dolarów. Zaprzecza tym rewelacjom rzecznik prasowy MON – czekamy więc na pełne wyjaśnienie i pewnie pozwanie gen. Petelickiego przed sąd za oczernianie. Faktem jednak jest to, że tragiczny w skutkach lot do Smoleńska odbywał się w fatalnych warunkach pogodowych. Wiadomo też było, że teren wokół lotniska jest bagienny, że nad ranem utrzymują się mgły, że smoleńskie lotnisko wojskowe nie ma systemu bezpiecznego naprowadzania samolotów – tzw. ILS. Piloci nie mieli szkoleń, tak jak cywilni na symulatorach lotów bo takich po prostu dla Tu 154 nie ma. Co najmniej dziwne jest też to, że podobno nie było przygotowanych innych wariantów lotu – wskazań lotnisk zapasowych, choć kontroler z wieży na lotnisku smoleńskim sugerował wybór lotniska zapasowego w Mińsku białoruskim lub w Moskwie. Dlaczego nie zabronił w ogóle lądowania w takich warunkach? Czy bał się podejrzeń o prowokację polityczna w razie odmowy? Czy na podobnej zasadzie myślał pilot pechowego lotu? A może zadecydowało to, że 40 minut przed katastrofą na tym samym lotnisku lądowali polscy dziennikarze lecący Jak-iem 40? Specjaliści stawiają także inne pytanie – dlaczego dowódca 36 specjalnego pułku transportowego nie ma jeszcze uprawnień do latania Tu 154? Czy zatem minister Klich powinien podać się do dymisji?
A na naszym podwórku – ministerstwo rolnictwa obwieszcza radosną nowinę – „dorsze” podzielono. Zostało tylko połowowych 86 kg nieprzydzielonych na kutry rybackie. Czy ten fakt przyda głosów kandydatowi PSL?