MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Gruszki na wierzbie (2)

2 kwietnia 2010
Obiecanek cacanek mamy ciąg dalszy. Ostatnio można je było usłyszeć na ostatniej konferencji prasowej ministra rolnictwa – Marka Sawickiego, konferencji poświęconej programowi rozwoju obszarów wiejskich (PROW) 2007-2013.  W przygotowanej informacji o posiedzeniu Rady Europejskiej ( w dniach 25-26 marca br.), czyli na temat szczytu szefów państw i rządów  w czasie którego opracowano konkluzje podkreślające role Wspólnej Polityki Rolnej i zrównoważonego rozwoju rolnictwa w realizacji nowej strategii gospodarczej Unii Europejskiej do 2020 r., zapoznać się można z nowoczesną, unijną mową-trawą: „Wszystkie wspólne polityki, w tym wspólna polityka rolna i polityka spójności, będą musiały wspierać strategię.
Zrównoważony, wydajny i konkurencyjny sektor rolny wniesie znaczny wkład w nową strategię i pozwoli uwzględnić wzrost gospodarczy i potencjał zatrudnienia na obszarach wiejskich przy zapewnieniu uczciwej konkurencji. Rada Europejska podkreśla znaczenie promowania spójności gospodarczej, społecznej i terytorialnej, jak również rozwijania infrastruktury, aby przyczynić się do powodzenia nowej strategii”. Prawda, że ładnie tylko co kto z tego słowotoku zrozumiał? Co tu zresztą rozumieć, jaki koń jest każdy widzi.
Niby miliardy są do wzięcia, podwyższono nawet premie dla  młodych rolników i wprowadzono możliwość wykorzystania jej jako wkładu własnego w ramach działania „Modernizacja” ale, jak się okazuje mimo iż Polska jest największym beneficjentem polityki spójności UE, bo na lata 2007-20013 przewidziano dla nas  67,4 mld euro, to nasz kraj jest jakby w ogonie wykorzystania pieniędzy unijnych – średnia wynosi 27% a nasz kraj wykorzystuje o 1/3 mniej. Żeby być dobrze zrozumianym do września 2009 roku Komisja Europejska  przyznała 93 mld euro na rozmaite projekty inwestycyjne finansowane z funduszy strukturalnych, czyli  27 proc. ogólnej puli 347 mld funduszy UE (Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego, Europejski Fundusz Społeczny i Fundusz Spójności). I żeby już całkiem zejść na ziemię budowa np. dróg idzie jak po grudzie.
Na próżno pan minister nawoływał i zachęcał na wspomnianej konferencji prasowej do osiedlania się na wsi lekarzy, prawników i biznesmenów, skoro wiosną nie ma jak do wsi dojechać. Ostatnio dowiedzieć się mogliśmy, że szkołę podstawową i gimnazjum w gminie Mircze trzeba było na kilka dni zamknąć, bo droga jak nie dziurawa, to tonie w błocie.
By żyć wygodnie i mieć dostęp do „cywilizacji”potrzebny jest dziś nie tylko młodzieży i biznesmenom dostęp do szerokopasmowego internetu. A jaka jest rzeczywistość, jaka jest realizacja wyborczych programów także PSL w tym względzie? Na razie są tylko obiecanki cacanki i polityka życzeniowa, czyli tak zwane ściemnianie. Oto  premier Donald Tusk ogłosił „Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów 2010–2011” i w jednym z akapitów przeczytać można : „rozwój nowoczesnej infrastruktury teleinformatycznej dzięki stworzeniu warunków do budowy i eksploatacji takiej infrastruktury przez samorządy lub z ich udziałem, na obszarach gdzie siły rynkowe i dotychczasowe działania regulacyjne nie spowodowały jej powstania”. I co dalej? Nic jakoś nie słychać, żeby wójtowie pospołu z ludźmi dobrej woli unowocześniania wsi zakładali darmowy albo bardo tani internet. Rusza się natomiast biznes można by rzecz na wskroś prywatny – w gazetach tabloidowych i całkiem poważnych pojawiły się informacje o tym że Solorz da internet za złotówkę. Podobno sam Waldemar Pawlak – wicepremier i prezes PSL jest fanem technologii cyfrowych i jest z internetem za pan brat. Tylko na wsi wykorzystanie internetu przez rolników jako źródła informacji jest na poziomie 0,8%. I wypadałoby coś z tym fantem zrobić, żeby działacze samorządowi i politycy nie ściemniali tylko na prawdę przeszli od słów do czynów.
W czasie posiedzenia ministrów rolnictwa i rybołówstwa krajów Unii Europejskiej dyskutowano również na temat : „Poprawy funkcjonowania łańcucha dostaw żywności w Europie”. I co wydyskutowali? Że trzeba wzmocnić siły negocjacyjne producentów rolnych wobec silniejszych partnerów na rynku. Podkreślali, że bardziej sprawiedliwy podział wartości dodanej w łańcuchu żywnościowym poprawi sytuacje ekonomiczna producentów rolnych w Unii. Z polskiego na nasze – ministrowie mają życzenie, żeby rolników nie oszukiwali handlowcy, zwłaszcza ze sklepów sieciowych, hiper- i supermarketów. Są to oczywiście pobożne życzenia, bo na polskim gruncie lata świetlne upłyną , nim w każdym powiecie powstaną centra dystrybucji i handlu zarządzane przez rolników. Jeśli się mylę, a bardzo chciałbym się mylić, pewnie już wkrótce całą Polskę obiegnie wiadomość, że oto już na dniach np. w Sokołowie Podlaskim powstanie takie centrum.
Na koniec dwie dobre i dwie niezbyt pocieszające wiadomości. Pierwsza to ta, że jednak dwie rodziny będą musiały opuścić dom należący ongiś do rodziny Trawnych we wsi Narty na Mazurach. Po kilkudziesięciu latach od wyjazdu z Polski do Niemiec upomniała się o niego Agnes – córka dawnych gospodarczy. Dlaczego? Bo władze administracyjne „zapomniały” przez pół wieku od zakończenia II wojny światowej, i to jest rzecz nagminna w naszym kraju, dokonać stosownych zmian  w zapisach w księgach wieczystych. Dobra wiadomość to ta, że aczkolwiek sąd okręgowy podtrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego nakazujący eksmisje z domu dwóch rodzin to jednak wstrzymał egzekucje do czasu aż wójt gminy Jedwabne udostępni dwa mieszkania eksmitowanym rodzinom. Na rozpatrzenie podobnych spraw przed sądem, przez niedopatrzenie naczelników i wójtów gmin, w samym województwie warmińsko-mazurskim jest pół setki. Czy orzeczone będą kolejne eksmisje? I czy tylko z domów, bo rzecz dotyczy całych gospodarstw rolnych i leśnych.
Druga wiadomość, jako że święta wielkanocne się zbliżają, jest taka: naszym kurom ma być lepiej. Klatki w chowie fermowym w trybie pilnym powinny być wymienione na większe o 20 cm, głupie 20 cm. Polscy hodowcy i polskie władze wiedziały o zmieniających się w tym względzie przepisach unijnych(dyrektywa 1999/74/WE we sprawie ochrony kur nieśnych) już w momencie wstępowania do Unii. I znów jak to u nas jest na porządku dziennym, ktoś zapomniał, ktoś zaniedbał a zapłacą i hodowcy, i klienci.  Zajadajmy się więc jeszcze względnie tanimi jajami, bo jeśli wkrótce projektowane rozporządzenie ministra w sprawie dobrostanu zwierząt wejdzie w życie, jaja podrożeją. I to bardzo. Zatem smacznego jaja dla żołądka i mokrego śmigusa-dyngusa na rozpalone głowy.


POWIĄZANE

Ten spór wciąż rozpala emocje Polacy uwielbiają święta, ale równie mocno kochają...

W dzisiejszym świecie innowacje technologiczne są na porządku dziennym. Każdego ...

‘Dlaczego chcesz się przebranżowić?’, to najnowszy konkurs przygotowany przez po...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę