Obecnie na europejskim rynku żywnościowym liczy się jedynie ten kto jest w stanie obniżać koszty. Najskuteczniejsze są w tym grupy producenckie, z którymi Polska ma wyraźny kłopot.
O tym, że grupy producenckie to korzystne rozwiązanie wielu problemów producentów i przetwórców rolnych, wiadomo od kilkunastu lat. Co pewien czas przygotowywane też są zmiany obowiązującego prawa, które mają wreszcie stworzyć warunki do „masowego” tworzenia grup.
A dla tych, którzy grupę stworzą i będą w niej działali Unia Europejska przeznaczyła wcale niemałe wsparcie finansowe. Tymczasem grup producenckich jak nie było tak nie ma.
A o tym, że z grupami problem jest duży może świadczyć choćby fakt, że nie wiadomo ile z kilkudziesięciu formalnie zarejestrowanych grup, faktycznie działa! Pesymiści mówią o kilkunastu. Formalnie zarejestrowano 120.
Mijają właśnie dwa lata od wejścia naszego kraju w struktury Unii Europejskiej, a w państwach starej piętnastki, już od wielu lat, pojedyncze gospodarstwo rolne nie istnieje na rynku! W warunkach wewnątrzunijnej konkurencji jedynie duże, dobrze zorganizowane podmioty rynkowe mogą prowadzić gospodarowanie skuteczne i wydajne.
Gospodarstwa zjednoczone w grupy i zrzeszenia, mające udział kapitałowy w spółdzielczych przetwórniach, platformach logistycznych, a nawet ponadregionalnych sieciach handlowych, skutecznie odcinają od udziału w rynku nasze, nawet największe gospodarstwa.
Dzieje się tak dlatego, ze obecnie na europejskim rynku żywnościowym liczy się jedynie ten kto jest w stanie obniżać koszty. A nacisk na ich zmniejszanie będzie się wzmagał z roku na rok, gdyż już niebawem zaczną się rozluźniać bariery ograniczające sprowadzanie do Europy tańszej żywności z innych kontynentów.
Czas ucieka, a w Polsce szykowana jest kolejna nowelizacja prawa. Czy i jak pomoże ona w tworzeniu grup? Czy skróci się droga od pomysłu do rejestracji grupy.
Jaka forma prawna działania będzie najkorzystniejsza i czy lepiej założyć grupę producencką czy spółdzielnię? Co przeszkadzało dotychczas w tworzeniu i działaniu grup?
A może wszystko to jedynie problem zmiany mentalności naszych rolników i nieumiejętności wspólnego gospodarowania i podejmowania decyzji?