W książce Johna le Carré "Wierny ogrodnik" oraz jej głośnej filmowej adaptacji w reżyserii Fernando Meirellesa, duża firma farmaceutyczna testuje na ubogich Kenijczykach nowy lek. Eksperymenty medyczne na biednych Afrykańczykach mają miejsce w związku z nadciągającą epidemią odpornej na leki gruźlicy - pisze onet.pl.
Teorie spiskowe to temat szczególnie popularny w Hollywood. Ale czy filmowy scenariusz jest rzeczywiście aż tak daleki od rzeczywistości? Gruźlica, w skrócie TB (łac. tuberculosis), to choroba zakaźna wywoływana przez bakterię zwaną Mycobacterium tuberculosis. Zwykle atakuje płuca, ale może też zaatakować inne części ciała takie jak węzły chłonne, kości i, bardzo rzadko, mózg. Dzięki odkryciu prątka gruźlicy przez Roberta Kocha w 1882 r., w medycynie dokonał się ogromny postęp. W latach 20. XX wieku zaczęto stosować szczepionkę przeciw gruźlicy, zaś 20 lat później wprowadzono do leczenia pierwsze skuteczne leki na tę chorobę. Wydawało się, że śmiertelna plaga w końcu należy do przeszłości.
Niestety, gruźlica nie dała o sobie zapomnieć na długo. W latach 80. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała, że choroba stanowi globalne zagrożenie zdrowotne. Powodem odrodzenia się epidemii było pojawienie się AIDS. Zakażenie wirusem HIV powoduje stopniowe upośledzenie odporności, co z kolei zwiększa aż trzydziestokrotnie ryzyko zachorowania na gruźlicę. Choroba, na którą co roku zapada około 8 mln osób na całym świecie, zbiera śmiertelne żniwo przede wszystkim w Afryce, gdzie występuje również najwięcej zakażeń wirusem HIV, oraz w Azji. Według WHO, na świecie na gruźlicę co roku umiera 1.7 mln ludzi, z czego 350 tys. to nosiciele wirusa HIV.
Współistnienie epidemii gruźlicy i HIV to jednak nie jedyne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie społeczność międzynarodowa. Wraz ze wzrostem liczby zachorowań, pojawiła się niewrażliwość na leki. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia, od 10 do 20 procent prątków charakteryzuje się dzisiaj opornością na rutynowo stosowane antybiotyki pierwszego rzutu, czyli izoniazyd i rifampicynę. Ta niebezpieczna postać tzw. wielolekoopornej gruźlicy, czyli MDR-TB (Multidrug resistant TB), wymaga długotrwałej i agresywnej terapii. Podczas gdy leczenie zwykłej gruźlicy trwa od sześciu do dziewięciu miesięcy, w przypadku lekooporności, pacjent skazany jest na co najmniej dwuletnią, często bolesną i wyniszczającą kurację lekami, które nierzadko powodują utratę słuchu lub wzroku.
Ale to jeszcze nie koniec. Od pewnego czasu lekarze opisują kolejną postać skrajnie opornej na terapię gruźlicy, mianowicie XDR-TB (Extensively drug-resistant). Leczenie pacjentów jest tu ogromnie trudne w związku z ograniczoną liczbą farmaceutyków, a śmiertelność bardzo wysoka. Według szacunków WHO, około 10 procent wszystkich przypadków gruźlicy wielolekoopornej (MDR-TB) kwalifikuje się jako skrajnie niewrażliwe na leczenie, czyli XDR-TB. Niestety, zaledwie niewielka część tych zachorowań jest właściwie diagnozowana i rejestrowana.
I tu właśnie pojawia się problem. Biedne kraje Trzeciego Świata rzadko dysponują sprzętem medycznym umożliwiającym właściwą diagnostykę i wykrycie prątków niewrażliwych na leki. Oporność na leczenie, tak w przypadku gruźlicy, jak i innych chorób, pojawia się jako następstwo niewłaściwego leczenia. Często winni są temu sami pacjenci, którzy nie kończą kuracji lub prowadzą ją nieregularnie, zarażając zmutowanymi prątkami inne osoby. Często jednak to lekarze stawiając złą diagnozę, umożliwiają opornym na medykamenty prątkom przetrwanie i dalsze rozprzestrzenianie się.
W styczniu tego roku świat obiegła informacja o prątku gruźlicy całkowicie odpornym na leczenie. W szpitalu w Bombaju zdiagnozowano i opisano 12 przypadków choroby, na którą nie działają żadne z dostępnych leków przeciwgruźliczych. Trzech pacjentów zmarło, a amerykańskie Centrum Kontroli Chorób potwierdziło, że gruźlica wykryta w Indiach jest odporna na wszystkie znane antybiotyki. I choć tydzień później rząd indyjski obwieścił, że doszło do pomyłki i w istocie mamy do czynienia "jedynie" z kolejną formą gruźlicy skrajnie opornej na leczenie, czyli XDR-TB, zaniepokojenie środowiska medycznego pozostało. Wcześniej o takiej formie choroby mówili lekarze z Iranu i Włoch.
9578783
1