Greenpeace stracił miliony na spekulacjach giełdowych
3 grudnia 2015
Pracownik Greenpeace International postawił na ryzykowne spekulacje finansowe i stracił 3,8 mln dolarów od darczyńców.
Spektakularne protesty przeciw elektrowniom atomowym, platformom wiertniczym, zabijaniu wielorybów: organizacja ochrony środowiska Greenpeace od lat zwraca na siebie uwagę karkołomnymi akcjami. Kryjąca się za nimi formuła: więcej uwagi oznacza więcej datków.
Tym razem doniesienia prasowe na temat Greenpeace mogą raczej odstraszyć sympatyków i darczyńców na całym świecie: „Greenpeace się przespekulował”. Pracownik organizacji w centrali w Amsterdamie wziął się za interesy walutowe licząc, że zarobi na spadającym kursie euro. Stracił 3,8 mln euro. Natychmiast został zwolniony.
Milionowe straty wskazują na problem, z jakim boryka się Greenpeace. Praca centrali organizacji w Amsterdamie bazuje na euro, liczne biura na całym świecie opierają się na swoich krajowych walutach. Zależnie od panujących kursów walut organizacja zyskuje lub traci. – Rokrocznie Greenpeace International ma do czynienia z wahaniami kursów walut – mówi Michael Pauli z Greenpeace Deutschland. W 2013 roku, wbrew dotychczasowej praktyce zadecydowano, że zostanie podjęta próba zabezpieczenia się i waluty będą kupowane po stałym kursie. Jak się okazało, był to błąd.
Wahania kursów walut są zresztą nie tylko problemem Greenpeace. Zna go także Burkhard Wilke z niemieckiego Nadzoru nad Fundacjami (DZI-Spendensiegel). – W pewnym stopniu konieczne jest trzymanie ręki na pulsie i obserwowanie ryzyka – mówi Wilke. Organizacje pozarządowe mogą się chronić inwestując zebrane pieniądze w bezpieczne waluty. – Trzeba jednak uważać, by nie przekroczyć nieumyślnie granic spekulacji – dodaje Wilke. Spekulacje zaczynają się dla niego w chwili, kiedy stawia się na rosnące lub spadające kursy walut. – Jednym z podstawowych pytań jest teraz, czy straty powstały, bo próbowano zabezpieczyć się przed ryzykiem wahań kursów, czy są efektem spekulacji? – podsumowuje Burkhard Wilke.
Hansjörg Elshorst, członek założycielski Transparency International uważa, że mimo krytyki sprawa organizacji ochrony środowiska Greenpeace nie jest aż tak bardzo godna potępienia. – Też bym oczekiwał od moich współpracowników, że sensownie zainwestują pieniądze – nie spekulując ryzykownie, ale tak, by wartość tych pieniędzy utrzymała się albo wzrosła – podkreśla Elshorst.