Hodowcy trzody chlewnej mieli swoje pięć minut. Słaby złoty szybko wpłynął na zmiany cenników w punktach skupu. Ale czy 5 minut, może potrwać i 10? Rolnicy bardzo liczą, że „grecki wirus” znów im pomoże.
Jak jest na świńskim rynku? Pytani o to rolnicy od dłuższego czasu odpowiadają to samo.
Piotr Bieńkowski - rolnik wieś Guty: sytuacja w tej chwili nie jest najciekawsza, pasze są dosyć drogie.
Co obecnie psuje rolnikom rynek? Import. To niewątpliwie największa zmora polskich producentów wieprzowiny. Z jednej strony rekordowo niskie pogłowie trzody chlewnej powinno gwarantować wysokie ceny skupu, ale z drugiej rzeka mięsa, która płynie z Niemiec, Danii czy Holandii powoduje ich spadek.
Wszystko zmieniło się, gdy rozpoczęły się zawirowania związane z kryzysem finansowym w Grecji. Gdy giełdy leciały w dół, podobnie jak wartość złotego, hodowcy trzody chlewnej mogli liczyć na zyski.
Jarosław Sulewski: na dzień, czwarty, piąty maja to chodził po 3.80 żywiec netto, a już w piątek płacono 4.10 za żywca tego samego tygodnia. To tylko spowodował kurs euro. Czyli kurem euro można naprawdę bardzo dużo zdziałać.
A co na to wszystko zakłady mięsne? Ich zdaniem nie można jeszcze przesądzać w jakim kierunku pójdzie rynek. Kursy walut są bardzo zmienne, ale gdyby doszło do trwalszego umocnienia euro wobec złotego, jest szansa na zrobienie dobrych interesów na Wschodzie.
Witold Choiński – Izba Gospodarcza „Polskie Mięso”: gdyby był stabilny na poziomie powyżej 4, jest szansa na odbudowanie rynku eksportowego, jest szansa na odbudowanie tej pozycji eksportowej tym bardziej, że dosyć mocno ruszyły się rynki Wschodnie – czyli Rosja, Białoruś.
W zeszłym roku do Polski sprowadzono kilkaset tysięcy ton wieprzowiny. W tym samym okresie eksport spadł dwukrotnie.
8211069
1