Ruszyły unijne dopłaty dla rolników. Już drugi rok z rzędu przejdą one koło nosa naszym góralom mającym włości na terenie Słowacji - pisze "Gazeta Krakowska".
Do różnych problemów związanych z uprawą pola w innym państwie doszedł po wejściu obu krajów do UE nowy temat - unijne dopłaty. Okazuje się, że żadnych dopłatowych dudków nie wypłaci tym rolnikom ani nasza ARiMR, ani jej słowacki odpowiednik. Gwoli ścisłości, unijnych dopłat nie dostają też słowaccy rolnicy - choć jest ich dużo mniej - mający z kolei pola po polskiej stronie. Tak oto w praktyce wygląda tzw. wspólna polityka rolna na pograniczu dwóch państw członkowskich.
Wiosną tego roku małopolski poseł Bronisław Dutka (PSL) interpelował w tej sprawie u poprzedniego ministra rolnictwa. Ten odpowiedział, iż w tym przypadku dopłaty są niemożliwe m.in. z racji unijnych dyrektyw. Jeśli nawet tak jest, od czego są nasi (i słowaccy również) eurourzędnicy i eurodeputowani, by przybliżyli unijnym decydentom sytuację na południowym pograniczu?
Poseł Dutka nie zamierza składać broni, będzie chciał rzecz drążyć i w obecnej kadencji. Zobaczymy z jakim skutkiem - konkluduje "GK".