Górale z Żywiecczyzny w sobotę spędzili owce z hal. Choć na polach jest jeszcze trawa, zwierzęta nie mogą się już dłużej na nich paść. Według tradycyjnych wierzeń mogłoby się to źle skończyć.
Baca, który z pomocą juhasów nie spędzi owiec do zagród przed św. Michałem,
nie wróci już na hale. - Zakończenie wypasu, czyli redyk albo łossod, to
rytuał, a nie tylko pokazowy folklor dla turystów - zapewniają
górale.
Obrzęd odbył się na Hali Boraczej w Żabnicy. Po mszy na szczycie
baca rozliczył się z hodowcami, po czym owieczki policzono, pokropiono i
obrzucono ziemią, na której się pasły. - Bo jak jest zdrowa ziemia, to i owce
nie chorują - mówi baca Adam Gruszka z Żabnicy, który miał 140 owiec w
stadzie.
Na koniec wszyscy mogli wziąć udział w góralskiej zabawie.
Organizatorzy przygotowali pieczonego barana, ciasta, sery, kiełbasę, turystów
rozgrzewały herbata albo wódka miodunka.