14 zerwanych dachów, kilka tysięcy mieszkańców pozbawionych prądu, 22 tys. metrów sześciennych powalonych drzew - to efekt wichury, połączonej z gwałtownymi opadami śniegu, która przeszła przez powiat chrzanowski tydzień temu. I choć żywiołu nie można przewidzieć, można było na niego szybko zareagować, by mieszkańcy nie czuli, że zostali pozostawieni sami sobie. Niestety, żadna z gmin nie uznała tej sytuacji za kryzysową i nigdzie nie powołano punktów informacyjnych.
Wiadomo już, że przyczyną tak gwałtownej wichury był wysoki skok ciśnienia, nienotowany w tej części kraju już od 12 lat. Największe straty żywioł wyrządził w energetyce. Niemal w całym powiecie pozrywane były linie energetyczne. Do dziś prawdopodobnie około tysiąca mieszkańców może nie mieć prądu. W niektórych miejscowościach zepsuły się także hydrofory i mieszkańcy na wiele godzin zostali pozbawieni wody. Zdezorientowani wydzwaniali więc na numer pogotowia energetycznego, straży pożarnej, a nawet policji, by uzyskać informacje o tym, co się dzieje. W konsekwencji niektóre numery szybko się zablokowały. Choć sytuacja była poważna, okazuje się, że żadna z gmin powiatu chrzanowskiego nie stanęła na wysokości zadania i nie powołała punktów informacyjnych.
- Jeżeli gminy mają plan reagowania kryzysowego, a tak jest, to nie powinny czekać, aż wybuchnie III wojna światowa, tylko od razu coś zrobić. W gminach powinny zostać powołane punkty informacyjne dla mieszkańców, a nie tylko dyżury burmistrza. Dzięki temu każdy szary obywatel mógłby uzyskać pomoc czy radę, co ma robić w sytuacji nadzwyczajnej. Nie może być tak, że ludzie są pozostawieni sami sobie. Inną rzeczą jest to, że mieszkańcy też powinni wiedzieć, że w sytuacjach nadzwyczajnych należy zachowywać się nadzwyczajnie, a nie wydzwaniać i obrzucać wyzwiskami strażaków czy policję, że nic nie robią - wyjaśnia Andrzej Chłopecki, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Chrzanowie.
Jego zdaniem, mieszkańcy w pierwszej kolejności powinni szukać pomocy u sołtysów wsi, a ci wiedzieć, gdzie mają dzwonić dalej, by uzyskać pomoc. W tym celu należałoby jednak przeszkolić wszystkich sołtysów, którzy potem mogliby uświadomić mieszkańców, jak należy reagować w sytuacjach kryzysowych.