Do GIODO wpłynęło kilkadziesiąt pytań i skarg ws. zbierania niektórych informacji przez gminy w deklaracjach śmieciowych - powiedział Newserii generalny inspektor ochrony danych osobowych Wojciech Wiewiórowski. Chodzi np. o bezprawne żądanie danych o koncie bankowym.
Jak dodał w poniedziałek, ma wątpliwości co do legalizmu, adekwatności i celowości działań niektórych gmin w Polsce przy zbieraniu informacji od obywateli w deklaracjach śmieciowych. - Nie jest dopuszczalne, aby w takich deklaracjach był przymus przekazywania danych, które nie są wprost określone w ustawie (ustawa o utrzymaniu i porządku w gminach - PAP) - podkreślił Wiewiórowski.
Wskazał, że bezprawnym jest np. nakładanie na właściciela nieruchomości obowiązku przedkładania deklaracji, zawierających dane osób, które zamieszkują wspólnie z nim. - Ten obowiązek w żaden sposób nie wynika z ustawy i byłby sprzeczny z konstytucją - zaznaczył główny inspektor. Poinformował, że niektóre gminy w Polsce wymagają np. imion, nazwisk czy numerów PESEL od osób, które nie są właścicielami nieruchomości, a je zamieszkują.
- Co budzi największe zdziwienie GIODO to, że w niektórych przypadkach żądane są dodatkowe dokumenty, które potwierdzałyby, że prawdziwe są te informacje, które dotyczą właściciela czy osób trzecich zamieszkujących lokal - powiedział. Wymienił, że niektóre samorządy żądają np. zaświadczeń od pracodawców potwierdzających stałe wykonywanie pracy poza daną miejscowością, zaświadczeń o odbywaniu służby wojskowej bądź dokumentów potwierdzających stałą nieobecność na terenie posesji, a które zostały przekazane przez domy dziecka, zakłady karne czy placówki opieki zdrowotnej. - W tym przypadku (...) mamy przykład ze zbieraniem danych wrażliwych, nie ma co do tego wątpliwości - ocenił Wiewiórowski.
GIODO dodał, że część gmin żąda podpisywania oświadczeń na temat odpowiedzialności karnej za podanie nieprawdziwych danych, co - w jego opinii - także jest nieuzasadnione. Za niewłaściwe uznał też, konieczność wskazywania w deklaracjach śmieciowych informacji nt. pokrewieństwa osób zamieszkujących lokal, dat urodzin, nazwisk rodowych, imion ojca i matki właściciela nieruchomości czy numeru księgi wieczystej. - To może oznaczać, że gmina nie zna tych danych i nie jest w stanie uzyskać z własnych zasobów - zwrócił uwagę.
Za niedopuszczalne wskazał także żądanie przez gminy informacji o kontach bankowych.
Wiewiórowski zapewnił, że GIODO będzie prowadzić inspekcje i ewentualnie postępowania administracyjne, których efektem może być wydanie decyzji o zakazie przetwarzania danych, albo zmianie sposobu ich przetwarzania.
Poinformował także, że zwrócił się do ministra administracji i cyfryzacji, by informacje w tej sprawie zostały przekazane wojewodom oraz samorządom.
Pytany przez dziennikarzy, jakie gminy prowadzą taką politykę deklaracyjną, powiedział, że najpierw to samorządy zostaną poinformowane o rozpoczynających się inspekcjach. - Dotyczy to różnych gmin - od dużych, wręcz miast wojewódzkich po gminy miejskie i wiejskie (...) Co do tych kilkudziesięciu przypadków to mam wrażenie, że widzimy wierzchołek góry lodowej - powiedział główny inspektor danych osobowych.
Obowiązek składania tzw. deklaracji śmieciowych wynika ze znowelizowanej ustawy o utrzymaniu i porządku w gminach. Nowe prawo obliguje właścicieli nieruchomości do złożenia wójtowi, burmistrzowi lub prezydentowi miasta specjalnej deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. W niej właściciel nieruchomości deklaruje m.in. czy będzie segregował śmieci, co wpływa na ich cenę.
9411809
1