Urny wyborcze w centrach handlowych, dworcach czy w furgonetkach lub głosowanie za pomocą "głosomatów" - na świecie jest wiele sposobów oddania głosu w wyborach. Ci, którzy chcą zmian w polskim prawie wyborczym, mogą czerpać z doświadczeń innych krajów.
Problem z systemem informatycznym podczas jesiennych wyborów samorządowych i opóźnieniem podania ich wyników wywołał dyskusję na temat systemu wyborczego obowiązującego w Polsce. Pojawiły się postulaty wprowadzenia przeźroczystych urn i kamer w każdej komisji, a także zmiany kart do głosowania, żeby nie były w formie broszur. Na świecie w tych kwestiach stosowane są najróżniejsze rozwiązania.
Nie chodzisz na wybory - masz karę
Jak mówi PAP ekspert z Centrum Studiów Wyborczych z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Jarosław Zbieranek w kilkudziesięciu państwach świata istnieje przymus głosowania - czyli udział w wyborach jest obowiązkowy.
Na przykład w Belgii prokurator królewski sporządza po wyborach listę wyborców, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu bez podania przyczyny i osoby takie odpowiadają przed sądem ds. wykroczeń. Karą jest np. grzywna (20 euro) lub w wypadku "recydywy" nawet zakaz pełnienia funkcji publicznych.
W Luksemburgu grzywna może sięgnąć nawet 1000 euro. W Australii - jak mówi Zbieranek - niezapłacenie "absencyjnej" grzywny może zakończyć się nawet aresztem. W kilku państwach nieuczestniczenie w głosowaniu może prowadzić do odmowy udzielenia kredytu przez bank państwowy (Brazylia), utrudnionego dostępu do publicznego przedszkola, odmowy załatwienia spraw urzędowych (Peru, Grecja), wreszcie zamkniętej drogi do stanowisk państwowych (Argentyna).
Procedury organizowania wyborów - zaznacza Zbieranek - różnią się w poszczególnych państwach z uwagi m.in. na doświadczenia historyczne, tradycję, przyzwyczajenia i styl życia obywateli, warunki geograficzne, wreszcie rozwój cywilizacyjny - w tym możliwości organizacyjne i logistyczne.
Gdzie chodzimy głosować
Lokale wyborcze najczęściej organizowane są w miejscach użyteczności publicznej, a więc w szkołach, przedszkolach, urzędach. "W Wielkiej Brytanii na fali reform po 2000 roku, postanowiono możliwie przybliżyć wybory do obywateli i zaczęto lokować miejsca głosowania np. w galeriach handlowych. Podobnie z uwagi na warunki terenowe organizuje się niekiedy punkty wyborcze np. w furgonetkach - tak się dzieje np na Falklandach" - podkreśla ekspert.
Przed głosowaniem wyborca pobiera kartę (lub karty) do głosowania legitymując się dowodem tożsamości (zwykle jest to dowód osobisty) i składa podpis na spisie wyborców. "Niekiedy zamiast dowodu osobistego wystarczy poświadczenie tożsamości przez kilku innych wyborców. W Afryce i niektórych państwach Azji wyborca ma oznaczany trudno zmywalnym tuszem palec, co ma dodatkowo zapobiegać ponownemu głosowaniu" - mówi Zbieranek.
W Belgii każdy wyborca otrzymuje urzędowe wezwanie do wyborów - głosujący musi je okazać komisji i podpieczętować. "W niektórych państwach dostarcza się karty do głosowania wyborcom wcześniej. Dla przykładu w latach 90. na Słowacji każdy wyborca otrzymywał karty do głosowania do domu i przychodził z nimi do lokalu wyborczego" - powiedział Zbieranek.
Tak jest też w Szwecji. Komisja wyborcza na kilka tygodni przez wyborami rozsyła do wszystkich uprawnionych karty wyborcze. Za ich pomocą można oddać głos w dniu wyborów lub dwa tygodnie wcześniej, w głosowaniu przedterminowym organizowanym w bibliotekach lub centrach handlowych. Najdłużej otwarte są lokale wyborcze na dworcach.
Krzyżyk czy "ptaszek"
Karta do głosowania zwykle składa się z listy kandydatów. "Niekiedy, w państwach mniej rozwiniętych cywilizacyjnie są one ilustrowane zdjęciem kandydata, lub obrazkiem (np. logo partii). W efekcie karty mają dość duży format, np. w wyborach prezydenckich w Nikaragui przy 23 kandydatach karta miała blisko 1 m długości" - mówi Zbieranek.
W Polsce, aby głos był ważny wyborca musi na karcie postawić znak X. Są jednak kraje, np. Austria, w których ważne jest wpisanie do kratki tzw. ptaszka. Innym modelem jest skreślanie kandydatów. "Są wreszcie nieliczne kraje - podkreśla ekspert - w których wyborca otrzymuje pustą kartę i sam wpisuje swój wybór (część wyborów w Szwecji, Szwajcarii)".
W Wielkiej Brytanii, czy Austrii wyborca, który się pomyli - inaczej niż w Polsce - może liczyć na wydanie nowej karty.
"W wielu państwach karty do głosowania przechodzą powoli do lamusa, a wyborcy głosują za pomocą maszyn do głosowania (tzw. głosomatów). Maszyny takie są bardzo popularne np. w Stanach Zjednoczonych. W Brazylii wybory przeprowadza się wyłącznie z pomocą elektronicznych kiosków, połączonych w jedną sieć. W Belgii lokale wyborcze są wyposażone w maszyny elektroniczne z ekranem oraz pisak optyczny.
Kiedy oddajemy głos
W wielu państwach wybory tradycyjnie odbywają się w niedzielę lub inny dzień wolny od pracy, ale nie jest to reguła. "Dla przykładu w Wielkiej Brytanii ustawy wyborcze wyraźnie zakazywały organizowania wyborów w soboty, niedzielę i święta, a tradycyjnym dniem wyborów stał się czwartek" - zaznacza Zbieranek.
W niektórych państwach głosowanie jest dwudniowe np. w Czechach głosować można w piątek (od 14 do 22) i sobotę (od 8 do 14). We Włoszech trwają półtora dnia; przez całą niedzielę, a dla spóźnialskich - w poniedziałek w godzinach 7-15.
Wybory jednodniowe trwają zwykle od rana do wieczora. "Dla przykładu w Federacji Rosyjskiej od 8-20, Wielkiej Brytanii w godzinach 7-22, w Chorwacji 7-19, Kazachstanie 7-20. Niekiedy godziny są określane tylko orientacyjnie, a organy wyborcze mają pewną elastyczność np na Węgrzech" - mówi Zbieranek. Również w Bułgarii możliwe jest rozpoczęcie głosowania wcześniej (od godziny 5) w miastach uprzemysłowionych, a także przedłużenie głosowania, jeśli w lokalach jest jeszcze wielu wyborców. W niektórych państwach wyborcy mają na głosowanie nieco mniej czasu np. w Belgii tylko kilka godzin 8-13 z możliwością przedłużenia.
7516956
1