Ponieważ wszyscy spodziewają się trudnej sytuacji na rynku zbóż po żniwach już teraz padają pomysły jak temu zaradzić. Minister rolnictwa zapowiada starania o wprowadzenie przez Komisję Europejską dopłat do eksportu ziarna. Jednocześnie wyklucza cła zaporowe wobec importu ze Wschodu.
Jak na razie na giełdach towarowych coś drgnęło. Po długim okresie zastoju od początku kwietnia wreszcie zaczął się ruch.
Cena 450 złotych za tonę wysokojakościowej pszenicy, która do tej pory była nie do przyjęcia dla kupujących nagle została zaakceptowana. Efekt: 60 tysięcy ton sprzedanego zboża. Przez cały sezon przetwórcy nie chcieli robić zapasów, gdyż jego ceny szły tylko w dół. Teraz trend się odwrócił.
Andrzej Bąk – WGT: coraz trudniej jest zaopatrzyć się na rynku. Myślę, że duże znaczenie ma tutaj pogoda i to, że rolnicy są teraz zapracowani. Wyszli w pole i nie mają czasu na zawierani transakcji, na sprzedaż fizyczną tego zboża.
Ale po żniwach wszystko się zmieni. Ziarna będzie dużo, do tego dojdą wysokie kilkumilionowe zapasy oraz niekorzystny kurs euro do złotówki. Inaczej mówiąc trudno znaleźć kogokolwiek, kto zaprzeczy, ze ceny skupu w kolejny sezonie będą niskie. No chyba, że złoty nagle zacznie mocno tracić.
Rafał Mładanowicz – KFPZ: tutaj może się jedynie zmienić sytuacja, kiedy relacja złotówki do euro się zmieni. To pobudzi eksport. Wtedy zboże będzie od nas wyjeżdżało.
Co na to rząd? Ministerstwo rolnictwa ma bardzo ograniczone możliwości dziania. Mimo to juz wie co zamierza robić.
Marek Sawicki – minister rolnictwa: te dopłaty mogą spowodować, że nasze zboże będzie konkurencyjne w stosunku do zboża brazylijskiego czy kukurydzy ze Stanów Zjednoczonych.
Ale o wniosku do Komisji Europejskiej o wprowadzenie ceł ochronnych na ziarno na przykład z Ukrainy możemy zapomnieć. Taki ruch mógłby bowiem zablokować eksport na Wschód innych naszych produktów żywnościowych, a zwłaszcza mięsa.
8208689
1