Polska zmieni prawo o organizmach modyfikowanych genetycznie. Tym samym dostosuje przepisy do unijnych dyrektyw, dopuszczających GMO do swobodnego obrotu. Starania rządu popiera resort rolnictwa. Wtórują mu hodowcy i importerzy pasz. Innego zdania jest jednak Ministerstwo Środowiska.
Starania resortu środowiska nie są na rękę polskim rolnikom, którzy coraz głośniej domagają się możliwości uprawy GMO. Z ich ocen wynika, że zmodyfikowana kukurydza podnosi zarobki średnio o 25%. Stąd takie żądania.
prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Szuka się takich odmian, które są bardziej odporne na szkodniki. Bardzo często na te szkodniki, na które nie ma „lekarstwa”. Te które dają większe plony, te które są bardziej odporne na wymarzanie, na długotrwałą suszę.
Polscy rolnicy podkreślają, że wraz z utrzymaniem możliwości importu pasz genetycznie modyfikowanych, co obiecał resort rolnictwa, rząd powinien zdecydować także o ułatwieniach w uprawie takich roślin. Problem w tym, że nad ustawą o nasiennictwie, pracuje właśnie ministerstwo środowiska, które zapowiada, że uprawa roślin transgenicznych będzie możliwa, ale wyłącznie pod ścisłą kontrolą. W dodatku w ograniczonym zakresie.
Maciej Trzeciak, Ministerstwo Środowiska – Zdajemy się na opinię samorządów, czyli inicjatyw oddolnych, które będą tworzyły strefy wolne od GMO i równolegle będziemy wzmacniać system kontroli produktów które są już w obrocie, w handlu lub uprawie.
Tymczasem, aż 3/4 unijnych konsumentów nie chce już kupować transgenicznej żywności. Problem w tym, że część takich produktów wciąż nie jest oznakowana. Przepisy unijne wymagają specjalnych etykiet, jeśli zawartość GMO przekracza 1 %. Sprawa znacznie się komplikuje w przypadku mięsa, bo trudno jednoznacznie stwierdzić, czy pochodzi ono od zwierząt karmionych takimi paszami, czy nie.
7888946
1