Lista reform, które chce zrealizować Donald Tusk jest po pierwsze długa, po drugie dość bolesna. Rząd w zdecydowanej większości chce nam pozabierać niż porozdawać. Łatwo nie będzie. Zwłaszcza, że o poparcie reform premier będzie musiał walczyć z koalicjantem. Okazuje się, że w niektórych przypadkach tam, gdzie ludowcy nie podniosą ręki, uczynią to ludzie Palikota.
- Podobało mi się wszystko do godziny 12:38 - mówi o expose premiera Eugeniusz Kłopotek z PSL.
Posłowi PSL podobało się więc wszystko o zmniejszaniu długu publicznego, zwiększaniu PKB, podnoszeniu ulgi na trzecie i każde następne dziecko i zupełnym jej zlikwidowaniu na pierwsze dziecko dla najbogatszych.
Zgody PSL nie ma
O godz. 12:39 w swoim expose premier zaczął mówić o KRUS, później o podnoszeniu wieku emerytalnego. I na to - przynajmniej część PSL-u - zgody nie da.
- Nigdy w życiu nie podniosę ręki za tym, by kobieta pracowała 7 lat dłużej - deklaruje Kłopotek.
A to teraz jeden z flagowych projektów rządu, którzy przynosić ma do budżetu kilkaset milionów złotych rocznie. Już w przyszłym roku premier chce przeforsować ustawę wydłużającą i zrównującą wiek emerytalny. Pierwsi mężczyźni będą pracować do 67. roku życia w 2020 roku. Kobiety 20 lat później.
Coś za coś z Palikotem
Jeśli ręki za tą ustawą nie podniosą ludowcy to zrobi to na przykład Ruch Palikota. Oczywiście nie za darmo. Mówiąc wprost - coś za coś.
-Za in vitro finansowane z budżetu państwa, za związki partnerskie, za zdjęcie krzyża - wylicza Janusz Palikot - Na pewno znajdą sie takie regulacje, do których dobrym kontekstem będzie sprawa krzyża - dodaje.
Co na to koalicja? Odpowiedź jest prosta: w takiej sytuacji trzeba będzie się zastanowić, czy to jeszcze koalicja.