Kraje UE zbyt wolno wdrażają budzącą kontrowersje reformę rynku cukru, ryzykując utratę przeznaczonych na to znacznych unijnych funduszy - ostrzegła we wtorek komisarz UE ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel.
Po kilku miesiącach od wejścia w życie reformy 1 lipca udało się ograniczyć produkcję cukru o 1,5 mln ton w całej UE. Deklaracje na przyszły rok (tzw. rok gospodarczy 2007/08) wskazują, że cukrownie są skłonne zrezygnować z dalszych 700 tys. ton.
Tymczasem rozłożona na cztery lata reforma zakłada ograniczenie produkcji o 6 mln ton, co - jak przekonuje Komisja Europejska - zagwarantuje równowagę na europejskim rynku cukru i zapewni jego konkurencyjność na światowych rynkach.
Branża cukrownicza z oporami realizuje reformę, mimo hojnych zachęt z budżetu UE - za dobrowolną rezygnację z tony produkcji UE wypłaca rekompensatę w wysokości 730 euro. Komisji chodzi jednak o to, by restrukturyzacja przebiegała szybko, dlatego te środki będą coraz mniejsze (625 euro w roku 2008/09 i 520 euro w czwartym, ostatnim roku reformy 2009/10). Potem - w razie konieczności - KE sama narzuci niższe limity produkcji, bez wypłacania rekompensat.
"Niekonkurencyjni producenci cukru powinni teraz wycofać się z rynku dla własnego dobra - zaapelowała komisarz Fischer Boel. - Kwota, której się do tej pory zrzeczono, jest o wiele niższa od naszych oczekiwań".
"Komisja Europejska nie zamierza pomagać branży w rozwiązaniu problemu. Przemysł cukrowniczy, we współpracy z państwami członkowskimi, powinien wziąć na siebie odpowiedzialność" - ostrzegła.
Reforma zakłada, że cena cukru zostanie w ciągu czterech lat zmniejszona o 36 proc., czyli do 400 euro za tonę. Cena buraków cukrowych ma spaść o 39 proc. - z 43 do 26 euro w kampanii 2009/10. Plantatorzy dostaną rekompensaty w wysokości 64,2 proc. poniesionych strat w ramach dopłat bezpośrednich.
Dotąd w Polsce żadna z cukrowni nie zgłosiła zamiaru redukcji swojej kwoty produkcji.