25 nowych miejsc pracy może powstać we wsi Chłopowo koło Myśliborza. Może, pod warunkiem, że mieszkańcy zgodzą się na wybudowanie tu fermy norek. Holenderski inwestor od trzech lat zabiega o ich przychylność. Jak dotąd bezskutecznie. Choć wydaje się, że dziś nastąpił przełom. Inwestor zaprosił bowiem protestujących mieszkańców, aby obejrzeli inną fermę. I niektórzy po tej lustracji zmienili zdanie.
Wojna o fermę norek w Chłopowie toczy się już od trzech lat. Wtedy właśnie holenderski inwestor kupił od gminy 80 hektarową działkę. I choć pole jest oddalone kilometr od zabudowań, mieszkańcy wsi nie zgadzają się na budowę fermy. Powód ? Fermy śmierdzą, a norki są niebezpieczne. To bzdury - mówią specjaliści. Na norczych fermach nie ma mowy o odorze, dużo bardziej uciążliwe są chlewnie czy obory. Trudno także uznać norki za zwierzęta niebezpieczne. A poza tym w interesie właściciela fermy jest jak najlepsze zabezpieczenie terenu -jedna norka kosztuje od 20 do 80 dolarów. Mieszkańcy Chłopowa nie wierzyli jednak w zapewnienia inwestora.
Dlatego Holender zaprosił ich dziś do Giżyna, gdzie od kilku lat prowadzi inną fermę. Zdecydowało się pojechać zaledwie 30 osób. Po obejrzeniu fermy nie ukrywali, że są pod wrażeniem. Inwestor planuje wybudować fermę dwa razy większą niż ta w Giżynie. Już dziś zapewniał, że tylko przy budowie pracować będzie kilkadziesiąt osób. Stałe zatrudnienie ma znaleźć w Chłopowie 25 osób.