We Francji, w Niemczech i innych krajach Unii Europejskiej rolnicy są współwłaścicielami zakładów przemysłu spożywczego. W Polsce ten system własności się nie przyjął.
Przypadki, kiedy rolnicy są współwłaścicielami jakiegoś przedsiębiorstwa rolniczego czy przetwórczego, można policzyć na palcach. Jednym z niewielu przykładów jest Cukrownia Leśmierz koło Łodzi. Jedną trzecią jej udziałów mają pracownicy oraz plantatorzy.
O przejęcie firmy od wielu lat bezskutecznie starają się osoby związane z Zakładami Przemysłu Ziemniaczanego Iława. Komercjalizacji przedsiębiorstwa dokonano już w 1999 r. Wówczas plantatorzy i pracownicy (razem 123osoby) założyli spółkę, która zamierzała przejąć zakłady. Procedury prywatyzacyjne trwały dwa lata, po czym zerwano je, nie podając zainteresowanym przyczyn.
Do sprawy powrócono w czerwcu tego roku. Ministerstwo Skarbu poinformowało, że "została podjęta decyzja o udzieleniu spółce ZPZ Iława trzytygodniowej wyłączności na negocjacje w sprawie nabycia akcji Zakładów Przemysłu Ziemniaczanego Iława.
Jednak już na początku sierpnia resort skarbu postanowił zamknąć procedurę bez rozstrzygnięcia. Przedstawiciele ministerstwa stwierdzili poza tym, iż potrzebna jest nowa wycena prywatyzowanego przedsiębiorstwa. W międzyczasie wzrosła bowiem wartość majątku, jakim ono dysponuje.
Tymczasem przedstawiciele władz zakładów tracą cierpliwość. Kilka tygodni temu Irena Socha, przedstawicielka rady nadzorczej spółki założonej przez pracowników, w piśmie do ministra Jacka Sochy napisała: "Zarząd, nadzór ministerialny i administracja właściwa w sprawach prywatyzacji działa na szkodę spółki, dążąc do jej upadłości i likwidacji. Dowodem na to jest wszczynanie coraz to nowych procedur prywatyzacyjnych i kolejnych wycen przedsiębiorstwa, odkładanie decyzji prywatyzacyjnej mimo przyrzeczenia sprzedaży i ustalenia ceny akcji".
Irena Socha dowodzi również, iż Zakłady Przemysłu Ziemniaczanego Iława są źle zarządzane. Spółka jest zadłużona na 10 mln zł, a po 6 miesiącach tego roku straty wynoszą 600 tys. zł.
Inne zdanie na temat sprawności kierownictwa iławskich zakładów ma Kazimierz Żmuda, przewodniczący rady nadzorczej zakładów, powołany na to stanowisko przez Ministerstwo Skarbu.
- Pani Socha nie zabierała głosu, kiedy sytuacja zakładów była trudna i groziła im upadłość. Upomina się o nie dopiero teraz, gdy zakłady wyszły na prostą. Przerób ziemniaków w porównaniu z rokiem 1999 zwiększył się ponad 4-krotnie. Przez dwa ostatnie lata zakłady osiągały zyski.
Zdaniem przewodniczącego rady, sprzedaż Iławy spółce plantatorsko-pracowniczej byłaby rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem dla zakładu.
Dlaczego zatem resort skarbu ociąga się ze sprzedażą akcji przedsiębiorstwa?
- Spółka dotąd nie zarejestrowała kapitału zgromadzonego na zakup akcji. Nadal nie wiadomo, czy rzeczywiście ma pieniądze, o których mówi - dodaje Kazimierz Żmuda.