Kazimierz Grabek, właściciel zgierskiej fabryki żelatyny, pojawił się wczoraj w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi i przekazał pisemne zobowiązanie spłaty pożyczki. Przedsiębiorca jest winien WFOŚ wraz z odsetkami 13 mln zł. Jarosław Berger, prezes WFOŚ, poinformował, że przedstawionym dokumentem zajmą się prawnicy funduszu. O sprawie pisze "Dziennik Łódzki".
Na początku lutego zarząd WFOŚ skierował przeciwko Grabkowi dwa doniesienia do prokuratury. Jedno dotyczyło zadłużenia, drugie likwidacji kont fabryki, które były zabezpieczeniem udzielonej pożyczki.
Tymczasem Wydział Ochrony Środowiska zgierskiego starostwa zobowiązał właścicieli fabryki do sporządzenia projektu prac geologicznych, które określą stopień skażenia środowiska w lesie przyległym do zakładu. Wysłaliśmy w tej sprawie pismo, ale nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi - informuje Włodzimierz Stark, naczelnik wydziału. Nie dotarło nawet potwierdzenie odbioru dokumentu. Wyślemy kolejne zawiadomienie.
Starostwo zobowiązało właścicieli do wykonania do 10 marca projektu prac geologicznych. Do 15 kwietnia muszą przedstawić dokumentację prac, umożliwiających określenie, jak głęboko została skażona gleba w lesie. Po przekroczeniu wyznaczonych terminów będziemy egzekwować wykonanie prac - zapewnia Stark.
Oddzielne postępowanie administracyjne prowadzi Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi. Ustalamy, czy działalność zakładu wpłynęła na pogorszenie stanu środowiska - informuje Paweł Trzaskowski, dyrektor inspektoratu.
(Polskapresse) Na ostateczną ocenę trzeba będzie poczekać. Musi rozpocząć się okres wegetacji roślin, abyśmy mogli stwierdzić, czy rozlewisko miało na nie negatywny wpływ - stwierdza. Dlatego zakończenie postępowania przewidujemy w kwietniu.
W fabryce Kazimierza Grabka nikt nie chce rozmawiać na ten temat. To jest sprawa zakładu i urzędu - stwierdził dyrektor, który nie chciał się przedstawić, zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych. Poza tym nie widzimy potrzeby komentowania wydarzeń. Nasz rozmówca dodał, że fabryka nie ma nic na sumieniu i zapewnił, że nie doszło do skażenia terenu.