Po podwyższeniu limitu zadłużenia temat USA został zastąpiony przez sytuację Hiszpanii i Włoch. Powróciły mocne obawy o ich niewypłacalność, co odzwierciedlają mocno taniejące obligacje tych państw. Czy kolejnym krajom grozi bankructwo?
W niespełna dwa tygodnie po szczycie euro, euroland znowu przeżywa ogromne napięcia. Włoskie i hiszpańskie obligacje zarejestrowały we wtorek rekordowy spread (różnica w rentowności papierów w porównaniu z obligacjami niemieckimi, uznawanymi za benchmark), odpowiednio: 393 i 375 punktów bazowych. Obawy, że któryś z tych dwóch krajów może stać się kolejną ofiarą kryzysu długów są tym większe, że ich gospodarki są nieporównywalnie większe niż trzech dotychczas ratowanych krajów euro razem (Grecja, Irlandia i Portugalia), co oznacza, że zagrożona jest cała strefa. Ponadto stworzony dla tych trzech państw Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej o wartości 750 mld euro jest zdaniem ekspertów niewystarczający, by ratować Rzym lub Madryt.
Zdaniem Przemysława Gerschmanna, analityka TMS Brokers, rentowności obligacji tych dwóch śródziemnomorskich państw osiągnęły najwyższy poziom od 14 lat, a różnica rentowności pomiędzy papierami Włoch i Belgii względem obligacji niemieckich wzrosła do najwyższego poziomu w historii strefy euro.
Oprocentowanie obligacji Hiszpanii sięgnęło poziomu 6,45 proc.
- To oprocentowanie jest niebezpiecznie blisko bariery 7 proc. uznawanej za niemożliwą do sfinansowania. Dojście do niej byłoby równoznaczne z koniecznością ratowania gigantycznej gospodarki, która wymagałaby olbrzymich środków, których nikt nie ma - twierdzi Paweł Cymcyk, analityk AZ Finanse.
Według analityka TMS przekroczony natomiast poziom 6 proc. dla 10-letnich obligacji włoskich będzie trudny do obsługi w dłuższym terminie. W efekcie rosną obawy o los globalnej gospodarki.
Aby uspokoić sytuację, Włosi zwołali we wtorek specjalne spotkanie Komisji Stabilności Finansowej, w skład której wchodzą przedstawiciele resortu gospodarki, regulatorów rynku i Banku Włoch.
Na rynku pojawiły się spekulacje, jakoby premier Silvio Berlusconi miał zgodzić się na zwiększenie planowanych cięć budżetowych w 2012 r., aby pokazać swoją determinację do reform i uspokoić rynki. Rynek domniemywa, że Włosi będą chcieli wycofać się z funduszu pomocowego na rzecz pomocy Grecji.
Premier Włoch Silvio Berlusconi zapewnił w środę w wystąpieniu w Izbie Deputowanych zapewnił: "Umocniliśmy stan finansów publicznych". Wyraził przekonanie, że dalszej ich poprawie służy program oszczędnościowy rządu uchwalony w połowie lipca.
- Jak często zdarza się w czasie kryzysu zaufania, rynki nie doceniły naszej stabilności, nie uznały stałości naszego systemu bankowego, sytuacji majątkowej rodzin - oświadczył Berlusconi. - Nie zrobiliśmy mało, ale wiemy, że trzeba jeszcze wiele zrobić - dodał włoski premier. Za priorytet uznał ożywienie wzrostu gospodarczego.
Czy te deklaracje zdołają uspokoić sytuację? Zdaniem szefa KE Jose Barroso należy "w trybie pilnym" wdrożyć środki uzgodnione 21 lipca na szczycie przywódców państw i rządów strefy euro, tak "by wysłać jednoznaczny sygnał pokazujący, że strefa euro rozwiązuje kryzys zadłużenia podejmując środki, jakich wymaga waga sytuacji". Poinformował, że "dziś pisze" w tej sprawie do przywódców państw i rządów, by ponaglić ich i zagwarantować, że działania są podejmowane "bez zwłoki".
"By uspokoić rynki finansowe", także przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy oraz premier Hiszpanii Jose Zapatero wezwali w środę do jak najszybszego wdrożenia postanowień szczytu 21 lipca - zarówno tych dotyczących drugiego pakietu pomocy dla Grecji jak i reformy mechanizmu pomocy dla państw strefy euro. Zapatero rozmawiał telefonicznie z Van Rompuyem w środę; a z Barroso jeszcze we wtorek. Z powodu napięć na rynkach szef hiszpańskiego rządu postanowił odłożyć wyjazd na wakacje, a także zwołał dwa nadzwyczajne posiedzenia rady ministrów na 19 i 26 sierpnia.
Tymczasem minister finansów Włoch Giulio Tremonti spotkał się w środę z szefem eurogrupy, premierem Luksemburga Jean-Claude'em Junckerem. - Odbyliśmy długą dyskusję na temat problemów, jakich doświadcza strefa euro - powiedział po dwugodzinnym spotkaniu Juncker, apelując o "spokojną" analizę kryzysu długu.
Już we wtorek Komisja Europejska wykluczyła jakąkolwiek dyskusję o planie pomocy dla Włoch czy Hiszpanii. Także zdaniem Van Rompuya wzrost kosztów pożyczek dla Hiszpanii i Włoch jest "zaskakujący" zważywszy na fundamenty gospodarcze obu krajów.
Oprócz drugiego trzyletniego pakietu pomocy dla Grecji, na szczycie 21 lipca zdecydowano m.in., że Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej będzie mógł kupować na rynku wtórnym obligacje zadłużonych państw, (co robił jedynie Europejski Bank Centralny). Ten środek muszą jednak jeszcze zaaprobować parlamenty narodowe państw euro; dotychczas niechętne temu rozwiązaniu były Niemcy.
9403257
1