Nadal najbardziej boimy się wzrostu cen po ewentualnym wprowadzeniu w Polsce euro. Liczba przeciwników przyjęcia przez Polskę euro wzrosła do 47 proc. (z 43 proc.), natomiast zwolenników spadła o 5 pkt proc. do 38 proc. - wynika z wrześniowego monitora opinii publicznej, przygotowanego przez Ipsos dla Ministerstwa Finansów. Badanie zostało przeprowadzone przez Ipsos Observer w czerwcu na zlecenie resortu na reprezentatywnej próbie ogólnopolskiej, liczącej 1005 osób w wieku 15 lat i więcej.
Wynika z niego, że najwięcej Polaków (34 proc.) sądzi, iż euro powinno zostać wprowadzone w Polsce w ciągu kilku lat. Zdaniem jednej czwartej badanych perspektywa ta powinna natomiast wynosić kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat.
Jak grecki kryzys szkodzi euro
Z badań wynika, że w oczach Polaków największymi korzyściami z wprowadzenia euro są wciąż: lepsze warunki dla polskiego handlu zagranicznego, ułatwione podróżowanie i dokonywanie zakupów w innych państwach strefy euro oraz silniejsza i stabilniejsza waluta.
"Zwraca uwagę duży spadek w zakresie wskazania <silniejszej, stabilniejszej waluty> oraz <polepszenia sytuacji gospodarczej Polski> jako jednych z najważniejszych korzyści z wprowadzenia euro. Wynik ten prawdopodobnie odzwierciedla reakcję opinii publicznej na zawirowania w strefie euro spowodowane kryzysem greckim" - napisano.
Obawy przed wzrostem cen
Badania pokazują, że najsilniejsze obawy związane z wprowadzeniem euro w Polsce wiążą się bezpośrednio lub pośrednio z jego wpływem na poziom cen.
"Najczęściej wskazywano na obawy dotyczące pogorszenia własnej sytuacji finansowej (41 proc., wzrost o 4 pkt proc.), zaokrąglania i podnoszenia cen przez sprzedawców (37 proc., spadek o 6 pkt proc.) oraz wzrost biedy i nierówności społecznych (32 proc., wzrost o 2 pkt proc.).
Prawie 80 proc. Polaków obawia się, w mniejszym lub większym stopniu, skokowego wzrostu cen w wyniku wprowadzenia euro.