Uruchomione wczesną jesienią dwa bloki elektrowni w Neurath to nowe oblicze niemieckiej energetyki - pisze Forbes.pl. Nie ma w niej miejsca na substancje rozszczepialne stosowane w energetyce jądrowej ani na gaz łupkowy
Zamiast teoretycznych zagrożeń dla środowiska Niemcy wybrali sprawdzone – elektrownia w Neurath jest opalana węglem brunatnym wydobywanym z pobliskich kopalń w Hambach i Garzweiler.
To dwa bloki energetyczne, każdy z nich po 1100 MW mocy, czyli w swej skali porównywalne z całym polskim zagłębiem Pątnów-Adamów-Konin. Zakład ten zabezpieczy 3 procent potrzeb niemieckiego rynku energetycznego.
Nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać, że węgiel brunatny to prawdziwa hekatomba ekologiczna – przy okazji planów zrobienia odkrywek w Gubinie i Legnicy eksperci AGH oszacowali koszt środowiskowy projektu na 10 mld złotych.
Dlatego zielona polityka Niemiec, nakierowana przeciwko energii atomowej i gazowi łupkowemu, wydaje się trochę niekonsekwentna. Alternatywa, jaką oferuje kanclerz Merkel, to nieefektywne farmy wiatrowe. Realnie oznacza to przestawienie niemieckiej energetyki na węgiel – w ciągu roku zużycie zwiększyło się o 4,9 procent.