Najpierw rośliny energetyczne potraktowano jak las i dotacje do ich uprawy nie przysługiwały. Później wprowadzono warunek że trzeba mieć umowę kontraktacyjną z zakładem energetycznym. Dopiero w tym roku jest szansa, że wszyscy producenci wierzby energetycznej i róży bezkolcowej otrzymają dopłaty.
W ubiegłym roku producenci roślin energetycznych po raz pierwszy mieli możliwość ubiegania się o dopłaty do ich uprawy. Do Agencji Restrukturyzacji wpłynęło w sumie ponad pół tysiąca wniosków. Ale tylko połowa z nich została rozpatrzona pozytywnie resztę odrzucono z powodu braku umów z zakładem energetycznym.
Ale w tym roku ten wymóg nie będzie już obowiązywał. - Jest jedna zmiana pozytywna dla rolnika, a mianowicie nie musi on dostarczać do Agencji umowy kontraktacyjnej z zakładem przetwórczym. Wystarczy że przyniesie oświadczenie, że rośliny te przetwarza we własnym gospodarstwie.- informuje Iwona Musiał, rzecznik ARiMR
Uprawa wierzby nie jest kłopotliwa. Trzeba być tylko przygotowanym na spory wydatek przy zakładaniu plantacji. Problem w tym, że mali producenci nie dysponują odpowiednim sprzętem do zbioru roślin.
A jego zakup ze względu na olbrzymie koszty w ogóle nie wchodzi w grę. Z drugiej strony do uprawy wierzby na cele wikliniarskie przysługują wyższe dopłaty.
Wnioski o dopłaty do uprawy roślin energetycznych należy składać w Regionalnych Oddziałach Agencji Restrukturyzacji do 15 maja.