Białoruscy pracownicy wracają z Rosji, bo spadek kursu rosyjskiego rubla spowodował, że różnice w zarobkach między dwoma krajami znacznie zmalały - pisze w piątek dziennik "Komsomolskaja Prawda w Biełorussii", przytaczając przykład budowlańców i programistów.
"Dawniej wielu Białorusinów wyjeżdżało na zarobek do Rosji. Budowlańcy, elektrycy i przedstawiciele podobnych specjalności robotniczych zarabiali u sąsiadów znacznie więcej niż na Białorusi. Ale gdy kurs rubla spadł niemal dwukrotnie, różnica w zarobkach nie jest już tak atrakcyjna" - czytamy.
Jak podaje dziennik, obecnie zarobki budowlańca w Moskwie wynoszą mniej więcej tyle, ile proponują pracodawcy w Mińsku.
Właściciel firmy montującej kamery przemysłowe powiedział "Komsomolskiej Prawdzie", że niedawno opublikował ogłoszenie, iż poszukuje nowych pracowników. "Zadzwoniło do mnie bardzo dużo ludzi, którzy wcześniej pracowali w Rosji, ale teraz wrócili na Białoruś" - oznajmił.
Tłumaczy, że wysokość zarobków w Rosji się nie zmieniła i białoruski budowlaniec może liczyć na wynagrodzenie wysokości 35-50 tys. rubli rosyjskich miesięcznie. Jednak o ile wcześniej dawało to w przeliczeniu sumę ok. 1000-1500 dolarów, to teraz jest to tylko 500-750 dolarów, a tyle samo można zarobić w Mińsku.
Po drugie, jak podkreśla rozmówca dziennika, prace budowlane w Rosji są ograniczane.
Dane ze stron pośrednictwa pracy potwierdzają, że budowlaniec może obecnie zarobić w Mińsku 13-17 mln rubli białoruskich, czyli 870-1145 USD, a w Moskwie 70-100 tys. rubli rosyjskich, czyli 1100-1540 USD. W innych specjalizacjach różnica jest jeszcze mniejsza.
Podobne zjawisko daje się zauważyć w branży programistycznej. "W rosyjskich firmach IT pensje są zasadniczo przywiązane do rosyjskiego rubla, a w białoruskich najczęściej do dolara - powiedziała dziennikowi białoruska programistka. - Dlatego w Mińsku można obecnie znaleźć lepsze oferty niż w Moskwie. Nawet jeśli ktoś jeszcze nie wrócił (z Rosji - PAP), to się nad tym zastanawia".
Jak dodała, czasem rosyjscy pracodawcy robili dla Białorusinów wyjątek i też przywiązywali ich zarobki do dolara, ale w momencie kryzysu zaczęło to być problemem. "Dochodziło do sytuacji, gdy zwykli mińscy programiści zaczęli zarabiać więcej niż najlepsi moskiewscy. Dlatego Białorusinów zaczęto masowo zwalniać" - dodała programistka.
5924242
1