Jaki kraj stać na trzydziestoparoletnich emerytów? Wystarczyło, że w wieku 18 lat przyjęli się do pracy w wojsku, policji, straży granicznej, pożarnej, areszcie, przepracowali 15 lat, i już dziś są na garnuszku państwa, czyli podatnika. Emeryci górniczy mają natomiast "aż" 43 lata. Krajem, który na to stać, jest Polska.
"Mundurowe" świadczenia ma dziś 587 tys. osób, natomiast górnicze - 290 tys., z czego 100 tys. to "młodzi emeryci". Wielu z nich odeszło z pracy natychmiast po nabyciu uprawnień emerytalnych. Mają po trzydzieści parę lat, świetnie się czują, nadal pracują. Dołączy do nich wkrótce Zbigniew Szopiński z Gliwic, rocznik 1968. Emerytem czyni go hojne państwo i nieudolna armia. To pierwsze - bo umożliwiło pobieranie po 15 latach służby 40 proc. emerytury. Pan Zbigniew służył już 17. rok, gdy okazało się, że armia likwiduje mu stanowisko pracy i niewiele oferuje w zamian.
- Zaproponowano mi pracę w leśnym garnizonie odległym o 400 km, na gorszych warunkach albo emeryturę - opowiada chorąży Szopiński. - Tu mam 100-metrowe mieszkanie, żona swoją pracę, dzieci szkołę. Nie miałem wyjścia. Idę na emeryturę. Dostanę 800-900 zł. Muszę szukać pracy, żeby utrzymać rodzinę.
Pracuje też większość wczesnych "górniczych" emerytów. Średnia ich emerytury w 2002 r. to - jak podaje Hanna Zalewska, dyrektor Departamentu Statystyki ZUS w Warszawie - 2.123,02 zł. Mają przeciętnie po 43 lata.
Próżno szukać w "programie uporządkowania i ograniczenia wydatków publicznych" wicepremiera Jerzego Hausnera punktu o podnoszeniu wieku emerytalnego służb mundurowych, górników, ograniczaniu prawa do zatrudnienia. Mocno natomiast akcentuje się konieczność zatrudnienia osób starszych, po 50. roku życia (często mają po 35-40 lat pracy) i podniesienie wieku emerytalnego kobiet z 60 do 65 lat.
Czy oznacza to, że nadal stać nas na trzydziestoparoletnich emerytów z 15-25-letnim stażem pracy? Czy rząd zaczyna "porządki" w wydatkach publicznych od właściwej strony?