Władimir Putin na szczycie UE w Helsinkach oskarżył polską administrację o przepuszczanie do Rosji nielegalnego mięsa z Chin i Indii. I na razie nie zamierza otworzyć granicy przed produktami naszych rolników
Polskie mięso stało się bohaterem szczytu UE - Rosja w Helsinkach. Trwające od roku rosyjskie embargo spowodowało, że polski rząd zablokował nowe porozumienie między Unią i Rosją, oskarżając Moskwę o akcję motywowaną politycznie.
- Nie upolityczniajmy tej kwestii. To sprawa wyłącznie techniczna - mówił w Helsinkach Władimir Putin. Pochwalił jakość polskiego mięsa, ale zarzucił naszej administracji nieszczelne procedury tranzytowe. Według niego pozwalają one na import mięsa azjatyckiego, zakazanego nie tylko w Rosji, ale i w całej Unii. Putin przypomniał, że podobne zarzuty miała także Ukraina, która wprowadziła embargo w maju tego roku.
Poza wypomnieniem niedociągnięć administracyjnych rosyjski prezydent powstrzymał się od krytyki Polski i nie zarzucił jej łamania unijnej jedności. - Tam, gdzie Komisja Europejska ma mandat państw członkowskich, na przykład w dziedzinie importu, mówi jednym głosem. Ale w eksporcie wspólnej polityki nie ma - powiedział Putin. I przypomniał, że Rosja proponowała Brukseli wprowadzenie jednolitych standardów weterynaryjnych dla wszystkich państw UE. Na to jednak wiele z nich nie chciało się zgodzić.
Problem Polski poruszył na szczycie przewodniczący KomisjiEuropejskiej Jose Barroso. - Powiedziałem prezydentowi Putinowi, że zakaz jest nieproporcjonalny. I zaapelowałem o jego zniesienie - stwierdził przewodniczący. W wyniku przeprowadzonej w ostatnich dniach kontroli unijnych inspektorów Komisja Europejska uznała, że zakaz nie ma podstaw. Barroso wyraził gotowość delegowania ekspertów unijnych do uczestniczenia w rozmowach polsko-rosyjskich. Jednak Władimir Putin nie obiecał ani uznania wyników unijnej kontroli, ani dopuszczenia ekspertów Komisji do rozmów z Polakami. Jednak Philip Tod, rzecznik unijnego komisarza ds. zdrowia konsumentów, zapowiedział, że już w poniedziałek eksperci polecą do Moskwy, by rozmawiać o unijnych standardach dotyczących kontroli żywności. - Będziemy wyjaśniać, że żaden produkt, który mógłby zagrażać zdrowiu ludzi i zwierząt, nie może być wysłany do krajów członkowskich czy krajów trzecich - stwierdził Tod.
Tymczasem premier Jarosław Kaczyński na konferencji w Warszawie stwierdził, że nasze weto było i jest uzasadnione. - Polska nie może się zgodzić, by szkodzono interesom naszych przedsiębiorców, aby Rosja nie traktowała nas jako jednego z członków Unii. Niestety, UE zbyt późno podjęła działania w sprawie rosyjskiego embarga, choć nasz kraj zabiegał o to od dawna - stwierdził Kaczyński.
Wskutek polskiego weta wczorajszy szczyt był właściwie pozbawiony konkretów. Jedynym istotnym osiągnięciem okazało się podpisanie porozumienia o lotach nad Syberią. Od 20 lat Unia Europejska apelowała do Rosji o obniżenie stawek żądanych od operatorów, których maszyny latają do Japonii, Chin i Południowej Korei nad obszarem Syberii. Poza normalnymi, wymaganymi prawemmiędzynarodowym stawkami, muszą oni dodatkowo płacić daninę na rzecz Aerofłotu, która tylko w 2006 roku sięgnęła łącznie 300 mln euro. W myśl podpisanego wczoraj porozumienia opłaty będą obniżane od 2010 roku, a znikną całkowicie w 2013 roku.