Rosja potrzebuje mleka. Ekstremalne lato mocno pokrzyżowało szyki tamtejszym mleczarniom. Rolnicy zamiast odstawiać surowiec do skupu, oddają krowy na rzeź, bo nie stać ich na utrzymanie zwierząt. A będzie jeszcze gorzej, bo zima za pasem, a zboże drożeje.
A kryzys w hodowli przychodzi w najgorszym momencie, gdy przetwórcy chcieli realizować plan zwiększenia produkcji. Będą musieli przerzucić się jednak na surowiec importowany, bo popyt na artykuły mleczarskie systematycznie rośnie. Eksperci z Datamonitora przewidują, że za dwa lata rosyjski rynek mleczarski będzie wart ponad 450 miliardów rubli.
Już teraz Rosja wyrosła na czołowego importera mleka w proszku z Indonezji i Meksyku. Trwają również rozmowy o bezcłowym kontyngencie z Nową Zelandią - potentatem mleczarskim na światowym rynku. O takim kontrakcie marzyłby chyba każdy kraj.
Na razie potrzeby rosyjskiego rynku w największej mierze zaspokajają Białorusini. 30 procent sera, prawie 50 procent masła i 70 procent importowanego mleka w proszku pochodzi właśnie od tamtejszych producentów.
---------------
Gwiazdkowy prezent dla francuskich producentów wołowiny.
Coraz trudniejszą sytuacją hodowców zainteresował się minister rolnictwa i obiecał plan naprawczy dla rodzimego sektora. Najważniejsze hasło, to ceny- szykują się kontrole, które wyjaśnią przyczyny różnić w dochodach producentów i handlowców.
W sklepach wołowina jest coraz droższa. Kilogram kosztuje od 15 do17 euro. Ile z tego dostają rolnicy? W skupie stawki nie przekraczają 3 euro za kilogram. To skandal- jednym głosem mówią farmerzy i minister rolnictwa. Dlatego jeszcze do końca roku powstanie raport o cenach i prawdziwych przyczynach dysproporcji. Dopiero wtedy Bruno Le Maire spotka się z hodowcami i przedstawicielami przetwórców i przedstawi im trzypunktowy plan ratunkowy.
----------------
Pakistańscy farmerzy ścigają się z czasem, by zdążyć z zasiewami zanim temperatura spadnie.
Dla tych, którzy żyją na terenach popowodziowych, to prawie zadanie niewykonalne.
Said Gul- „Spojrzycie na tę ziemię, jest totalnie zniszczona przez powódź. A my jesteśmy uzależnieni od tej ziemi, związani jesteśmy z nią od pokoleń i jest naszym jedynym źródłem utrzymania”.
Woda naniosła mnóstwo mułu, przykrywa on pola 15 centymetrową warstwą, a w takich warunkach nic nie urośnie. Zdaniem ekspertów, którzy pomagają poszkodowanym Pakistańczykom, dla wielu najbliższe dwa sezony będą stracone.
Pascal Cuttat- organizacja humanitarna„Wspieramy prawie 1,5 miliona osób, którym powódź zabrała cały dobytek. Mamy nadzieję, że uda się im zorganizować schronienie do końca roku. Ich życie musi wrócić do normy”.
Niestety poszkodowane rodziny czeka życie w biedzie. Ich gospodarstwa są zniszczone, nie mają zapasów żywności. Dla wielu jedynym wyjściem jest emigracja w poszukiwaniu pracy i chleba.
9561565
1