Początek roku okazał się bardzo dobry dla naszych eksporterów żywności. Z powodu rosyjskiego embarga narzekać mogą tylko producenci owoców i kwiatów.
W pierwszym kwartale wysłaliśmy za granicę żywność o wartości ponad 1,9 mld euro. To aż o 36 proc. więcej niż przed rokiem. Wysokie tempo wzrostu eksportu utrzymuje się od otwarcia unijnych granic i nic nie wskazuje na to, by miało spaść.
- Ani problemy związane z Rosją czy Ukrainą, ani z wysokim kursem złotego nie wpłynęły w znaczący sposób na eksport. A ponieważ teraz euro zaczyna drożeć, to może być tylko lepiej - prognozuje Andrzej Kalicki, dyrektor Zespołu Analiz Zagranicznych Rynków Rolnych (FAMMU), który przygotował raport o handlu żywnością.
Naszymi sztandarowymi produktami eksportowymi pozostają mięso, artykuły mleczne, słodycze i przetwory owocowe. Producenci mięsa nie powinni narzekać, mimo obowiązującego embarga w Rosji. Z danych FAMMU wynika, że w pierwszym kwartale eksport mięsa czerwonego wzrósł o ponad 50 proc.
Rosyjskie embargo odbiło się za to z pewnością na rynku owoców i kwiatów. O ile w pierwszym kwartale ubiegłego roku za granicę wysłaliśmy świeże owoce o wartości 72,4 mln euro, to w tym roku było to tylko 48,7 mln euro. Eksport kwiatów spadł o 60 proc. - Bardzo mocno odczuwamy blokadę rosyjską. Owoce jadą okrężnymi drogami i są mniej konkurencyjne - mówi "Rz" Mirosław Malinowski, prezes Związku Sadowników. Jego zdaniem w tym roku sytuacja może być jeszcze gorsza. Ubiegłoroczne zbiory owoców były mniejsze i dlatego nie było problemu z ich zbytem w kraju. Jeśli w tym roku zbiory dopiszą, to producenci znajdą się w trudnej sytuacji. Tak się dzieje już z czereśniami, malinami i czarnymi porzeczkami.
Problemów nie będą mieli nasi producenci rzepaku. Na światowych rynkach trwa koniunktura na oleje, w związku z czym w pierwszym kwartale nasz eksport tych produktów wzrósł trzykrotnie.
Import żywności wzrósł o 22 proc. W sektorze mlecznym skoczył jednak o 49 proc. Sprowadziliśmy prawie o połowę więcej serów, niemal trzykrotnie więcej serwatki i aż sześć razy więcej jogurtów i kefirów. Zmalał za to import mleka w proszku. - Są to nadal niewielkie ilości, które nie zagrażają naszej produkcji. Część produktów jest w Polsce przerabiana i dalej eksportowana - uspokaja Waldemar Broś, wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.
Nasze dodatnie saldo w handlu żywnością podwoiło się, w pierwszym kwartale tego roku wyniosło 425 mln euro.