Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Eksperci podzieleni ws. dyrektywy tytoniowej

5 stycznia 2016
O regulacjach proponowanych w dyrektywie tytoniowej oraz ich skutkach dyskutowali w sobotę w Krakowie z inicjatywy europosłanki Róży Thun (PO) zwolennicy i przeciwnicy tej dyrektywy. Większość publiczności była dyrektywie przeciwna.

Wśród dyskutantów znaleźli się autor dyrektywy - dyrektor ds. zdrowia Dyrekcji Generalnej ds. Zdrowia i Konsumentów Komisji Europejskiej Andrzej Ryś; wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki, prezes Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu Przemysław Noworyta; szef Centrum Onkologii w Warszawie prof. Witold Zatoński oraz Piotr Zabadała z Ministerstwa Gospodarki. Debatę moderowała Janina Paradowska.
Dyskutanci zgodzili się między sobą jedynie co do tego, że tytoń jest szkodliwy dla zdrowia i że podobnych debat powinno być więcej.
Projekt nowelizacji unijnej dyrektywy tytoniowej przewiduje zakaz sprzedaży cienkich papierosów, tzw. slimów, oraz smakowych (np. mentolowych), bo zdaniem Komisji Europejskiej zachęcają one do palenia. Propozycja zakłada też, że opakowania papierosów i produktów tytoniowych muszą być w 75 proc. pokryte wizualnymi i słownymi ostrzeżeniami zdrowotnymi.
Jak wyjaśnił zebranym Andrzej Ryś, nowelizacja poprzedniej dyrektywy z 2001 roku była konieczna, ponieważ na rynku pojawiły się nowe produkty tytoniowe i nowe strategie marketingowe, skierowane głównie do młodych kobiet. Powołał się także na statystyki, z których wynika, że obecnie 70 proc. palaczy w UE zaczyna palić przed 18 rokiem życia, a 94 proc. przed ukończeniem 25 lat.
Poinformował również, że według oczekiwań KE, wprowadzone za pomocą dyrektywy ograniczenia (m.in. zakaz sprzedaży papierosów slim i smakowych, opakowania z ostrzeżeniami, zakaz handlu poprzez internet, rejestrowanie i ograniczanie sprzedaży dla nieletnich oraz kontrola farmaceutyczna nad e-papierosami) doprowadzą w ciągu 5 lat do 2-procentowego spadku produkcji papierosów. Jako mit określił twierdzenia, że dyrektywa spowoduje znaczące spadki wpływów do budżetu. "Spadek 2 proc. to nie jest coś, co zniszczy produkcję" - podkreślił.
Jak przyznała Róża Thun, dyrektywy prawdopodobnie nie da się odrzucić, bo ogromna większość parlamentarzystów chce ograniczenia palenia. "Dlatego my chcemy się skupić na kilku elementach, np. żeby wprowadzono dłuższy okres przejściowy na odchodzenie od slimów i mentolowych i przewidziano pieniądze na restrukturyzację firm, które będą musiały zmienić profil" - powiedziała europosłanka.
"Rząd polski popiera działania, które podnoszą świadomość społeczeństwa, jak np. wprowadzenie oznaczeń obrazkowych" - przyznał Radziewicz-Winnicki. Podkreślił jednak, że zastrzeżenia budzi m.in. możliwość utraty miejsc pracy i dochodów.
Zdaniem prof. Witolda Zatońskiego, jeżeli dyrektywa nie zostanie uchwalona, "Polska straci o wiele więcej aniżeli jakikolwiek zachodnioeuropejski kraj". "Problemem nie jest produkcja papierosów i kilkadziesiąt miliardów, które idą z dymem i niszczą substancję zdrowotną narodu, ale ogromna przepaść zdrowotna, która dzieli Polskę i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej od krajów Europy Zachodniej" - oświadczył.
Wśród powodów, dla których jego zdaniem dyrektywa powinna być zaakceptowana przez Polskę, wymienił także fakt, że "polskie kobiety są liderkami w zakresie palenia tytoniu w UE i liderkami w zachorowaniach na raka płuca", oraz konieczność ochrony kobiet i dzieci przed adresowanymi do nich specjalnymi produktami (ultracienkie, kolorowe paczki papierosów), które zachęcają do sięgnięcia po nie.
Tymczasem zagrożenie w dyrektywie widział prezes Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu. Według niego zlikwidowanie produkcji papierosów slim nie ograniczy palenia, a spowoduje rozwój szarej strefy, czyli przemyt papierosów, nad jakością których nie ma kontroli. Podkreślił także, że nie znaleziono alternatywy dla pozbawionych źródeł dochodu producentów tytoniu.
Także zdaniem Piotra Zabadały autorzy dyrektywy nie uwzględnili jej wpływu na gospodarkę regionów, w których produkowany jest tytoń, oraz zagrożeń przemytem i nielegalną produkcją.
Wśród głosów publiczności znalazły się argumenty, że poprzez dyrektywę tytoniową UE ingeruje w życie obywateli, oraz retoryczne pytania, "kiedy w takim razie UE zakaże spożywania równie szkodliwych produktów jak kawa, cukier czy majonez". Zebrani w większości podnieśli w górę czerwone kartki, opowiadając się przeciwko dyrektywie. "Moją rolą jest słuchanie, jakie panują opinie, szczególnie w Krakowie i Małopolsce, gdzie produkuje się dużo tytoniu" - powiedziała Róża Thun.
W połowie maja na spotkaniu ministrów rolnictwa państw UE przedstawiciele 10 krajów wyrazili się krytycznie o projekcie dyrektywy tytoniowej - były to Polska, Grecja, Hiszpania, Włochy, Cypr, Węgry, Czechy, Bułgaria, Rumunia oraz Chorwacja, która wkrótce dołączy do Unii. Zdaniem tych państw projekt dyrektywy uderza w sektor tytoniowy i może doprowadzić do utraty wielu miejsc pracy. W mediach pojawiły się opinie, że spowoduje wzrost szarej strefy i spadek wpływów budżetowych.
Polska jest największym producentem gotowych wyrobów tytoniowych i drugim co do ilości producentem tytoniu w UE. W Polsce jest 6 fabryk, które zatrudniają 6 tys. osób. Tytoń uprawia 14,5 tys. gospodarstw rolnych. 70 proc. produkcji trafia na eksport. W 2012 r. wartość eksportu wyniosła 1 mld zł, co oznacza, że sprzedaż branży tytoniowej stanowi 36 proc. wartości eksportu rolno-spożywczego.



POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę