Ekolodzy powstrzymali regulację płynącej przez Śląsk i Małopolskę rzeki Soły. Pomogły jaskółki, których gniazda chciał zniszczyć inwestor. Co stanie się po zakończeniu sezonu lęgowego?
O płynącą przez Śląsk i Małopolskę Sołę ekolodzy z oświęcimskiego Towarzystwa na rzecz Ziemi walczą od 10 lat. Wskazują m.in. na istnienie resztek lasów łęgowych - naturalnych pasów bujnej przyrody wzdłuż rzeki. Nie dosyć, że dają one schronienie dla zwierząt, to jeszcze tworzą naturalną ochronę przed powodzią. Mimo stukania do drzwi wszystkich możliwych urzędów, ministerstw, mimo spotkań z urzędnikami odpowiedzialnymi za regulacje rzek - ekolodzy przegrywają. Towarzystwo szacuje, że tylko wokół Oświęcimia od początku lat 90. zniszczono 30 proc. lasów łęgowych.
- Dewastacja postępuje. Wraz z wiosną Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej rozpoczął regulację kolejnego odcinka Soły. I to wbrew obietnicom, że takich prac w górnym biegu rzeki już nie będzie - alarmuje Robert Wawręty, prezes TnRZ. - Melioranci zwężają koryto, ścinają nadrzeczne skarpy. Wszystko to dzieje się na obszarze Natura 2000, czyli miejscu, które podlega szczególnej ochronie.
Ekologów szczególnie oburzyła wiadomość z zeszłego tygodnia, kiedy okazało się, że RZGW zamierza zlikwidować skarpę, gdzie gniazda mają jaskółki brzegówki, które właśnie mają sezon lęgowy. - Przecież to jest kompletne bezprawie. RZGW zezwala swoim pracownikom na zwykły wandalizm - denerwuje się Wawręty.
RZGW, pytane o celowość inwestycji, tłumaczy, że po ostatnich wezbraniach Soły nastąpiła dalsza erozja brzegów powyżej już wykonanych zabezpieczeń. - Musimy ochronić most na rzece i wały przeciwpowodziowe - tłumaczy Janusz Szafrański, zastępca dyrektora RZGW ds. utrzymania wód.
Ekologów takie tłumaczenie nie przekonuje. - Co oni chronią? Budują wały na wysokości pastwisk i nieużytków, czyli dokładnie tam, gdzie powinna wylewać wielka woda. Umocnili las łęgowy kamiennymi opaskami, przecież to zupełnie niepotrzebne. Po co? - pytają.
Janusz Szafrański: - Ale kamienne opaski nie zapobiegną zalewaniu lasów łęgowych. One chronią tereny położone niżej.
RZGW nie potrafi natomiast odpowiedzieć na pytanie, jak to możliwe, że wykonawcy regulacji chcieli zniszczyć ptasie gniazda. Przypomnijmy, że jest to zabronione prawnie.
Po interwencji ekologów instytucja wstrzymała prace co najmniej do końca sezonu lęgowego. Na miejsce pojechali również urzędnicy z urzędu wojewódzkiego, który wydał zezwolenie na regulację tego odcinka rzeki. Urząd zrobił to na podstawie tzw. zgłoszenia, czyli urzędowej drogi na skróty, która pozwala jedynie na przeprowadzanie niewielkich prac. Ekolodzy uważają, że RZGW powinien był wystąpić o pozwolenie na budowę. To sprawiłoby, że konieczne byłyby konsultacje społeczne i ocena oddziaływania na środowisko.
- Informowaliśmy o naszych zamierzeniach urząd wojewódzki. Nie mieli żadnych uwag - odpowiada dyr. Szafrański.
- Na razie niewiele mogę powiedzieć. Wysłaliśmy listy do inspektoratu budowlanego i wojewódzkiej inspekcji ochrony środowiska, żeby sprawdzić, czy inwestor nie przekroczył uprawnień - informuje Wojciech Skomorucha, p.o. dyrektora wydziału środowiska i rolnictwa. Od urzędników dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że RZGW prawdopodobnie przekroczyło swoje uprawnienia.
Czy to oznacza, że inwestycja zostanie wstrzymana? Nie wiadomo. - Niezależnie od ustaleń małopolskich urzędników wystąpimy ze skargą do Komisji Europejskiej. Skoro Polacy nie potrafią zadbać o polską przyrodę, niech zrobią to cudzoziemcy - deklarują oświęcimscy ekolodzy.
Co lata nad Sołą:
brodźce piskliwe, zimorodki, sieweczki rzeczne, rybitwy.