Producentów przybywa klientów też nie brakuje, ale po środku jest czarna dziura. Tak najkrócej można scharakteryzować sytuacja na rynku żywności ekologicznej. Jest jednak szansa, że to się zmieni. Już za kilka dni rusza bowiem kampania promująca naturalne produkty.
Potocznie przyjmuje się, że nie ma zdrowszej żywności niż wytwarzana u nas. Statystyki mówią jednak co innego. W Polsce żywność z gospodarstw produkujących naturalnymi metodami to zaledwie 1% rynku. W Niemczech 7 a w Danii aż 10 razy tyle.
Co trzeba zrobić, aby to zmienić? Musimy wskazać drogę na alternatywne kierunki produkcji, czy pokazać możliwości zagospodarowania tym gospodarstwom, które wypadną z produkcji rynkowej a mogą na tym skorzystać, bo na lepszym cenowo rynku się znaleźć – mówi Karol Krajewski z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Na promocję produkcji ekologicznej przeznaczonych zostanie 12 milionów złotych. Nie zabraknie miejsca na reklamę w środkach masowego przekazu, ale jej podstawowym celem są szkolenia.
Ministerstwo Rolnictwa zakłada, że na pierwsze efekty kampanii informacyjno promocyjnej trzeba będzie poczekać, co najmniej rok. Ale zmiana przyzwyczajeń konsumentów oraz włączenie większej liczby gospodarstw do produkcji żywności metodami ekologicznymi to już kwestia kilku lat. Łatwo jednak nie będzie, bo zdaniem rolników, którzy nie od wczoraj prowadzą gospodarstwa ekologiczne znalezienie odbiorców na ich produkty to nie jest największy problem. Podlegamy pod cztery instytucje kontrolujące i to może nie te kontrole ale ta dokumentacja i te kontrole to odrywają od pracy - przyznaje Danuta Pilarska z miejscowości Rekowo.
Rolnicy z niecierpliwością czekają także na efekty prac nad ustawą o produkcji farmerskiej. Chodzi o to, aby pomiędzy producentem a konsumentem żywności ekologicznej było jak najmniej pośredników. Co powinno wyjść na zdrowie zarówno jednym jak i drugim.vStefan Ziembiński do produkcji ekologicznej przekonywał się stopniowo. Próbował różnych upraw, z różnym powodzeniem. Ograniczenia finansowe nie pozwalały na rozmach, więc gospodarstwo rozwijał powoli. Gdy kupił krowę, nauczył się robić sery i masło. Krów ma teraz kilkanaście, przerabia dziennie 500 litrów mleka.
To, że Stefan Ziembiński ma odbiorców, zawdzięcza tylko sobie, bo wcześniej sam przetarł szlaki do sklepów. Jednak nie wszyscy producenci żywności ekologicznej tak sobie radzą ze sprzedażą, a handlowcy też jeszcze ich nie szukają.
Poza tym brakuje magazynów, hurtowni. Efekt – wiele tych produktów sprzedawanych jest jako żywność konwencjonalna, co zmniejsza opłacalność produkcji. Naukowcy mówią, że bez dobrej dystrybucji nie będzie rozwoju produkcji ekologicznej Naukowcy wspierający produkcję żywności ekologicznej i jej producenci wiele obiecują sobie po funduszu promocji. Liczą, że produkty staną się bardziej rozpoznawalne i chętniej kupowane.