Według informacji od kierowców przekraczających granicę, od poniedziałku przy wjeździe na Białoruś samochodem osobowym trzeba płacić 2 lub 7 dolarów. O opłatach nie wie nic oficjalnie od strony białoruskiej Polska Straż Graniczna.
Żadne oficjalne przedstawicielstwo Republiki Białoruś w Polsce nic nie wie o wprowadzonych na granicy polsko-białoruskiej opłatach za wjazd do tego kraju. Podlaski Oddział Straży Granicznej w Białymstoku uzyskał informacje o opłatach w rozmowie z kierownikiem przejścia Bobrowniki-Bierestowica po stronie białoruskiej oraz od kierowców.
Kierowcy mówią, że w poniedziałek w Bobrownikach trzeba było płacić 7 dolarów, a białoruskie służby w Bierestowicy tłumaczyły nawet, że opłata wynosi 2 dolary, a 5 dodatkowych to tzw. opłaty manipulacyjne. Na sąsiednim przejściu dla aut osobowych w Połowcach opłaty nie były pobierane. We wtorek pobierana opłata w Bobrownikach to 2 dolary. Kierowcy mówią, że kwitek otrzymany po zapłaceniu trzeba podobno mieć przy sobie w drodze powrotnej do Polski.
Nie potrafię tego w żaden sposób wytłumaczyć. Jesteśmy zaskoczeni tą informacją – powiedział białoruski konsul w Białymstoku Alaksander Karaczun. Po informacje odesłał PAP do ambasady Białorusi w Warszawie.
Radca ambasady Białorusi Alaksander Bierebienia powiedział: Nie mamy żadnej informacji. Ta procedura jest już chyba odwołana. Naciskamy nasze ministerstwo spraw zagranicznych, by poinformowało, o co chodzi.
Przed tygodniem zaskoczone zmianą przepisów na Białorusi zostały też polskie służby celne. Bez zapowiedzi i bez wcześniejszej informacji zmieniły się białoruskie przepisy celne dotyczące odprawy samochodów ciężarowych o masie powyżej 10 ton, gdy deklarowana wartość towaru jest niższa od 15 tys. dolarów. Takie transporty zaczęto szczegółowo badać, co wydłuża czas odpraw. Pierwszego dnia gdy zaczęły obowiązywać nowe przepisy kolejka TIR-ów w Bobrownikach sięgała 14 km.