Zapowiedziany na piątek strajk kolejarzy jednak się odbędzie. - Pociągi będą stały na stacjach od godziny 7 do godziny 9 - zapowiedział na konferencji Leszek Miętek, prezydent Związku Zawodowego Maszynistów.
Miętek o strajku poinformował po spotkaniu z pracodawcami, które nie przyniosło żadnego rozwiązania. - Czwartkowe spotkanie nic zmieniło w zachowaniu pracodawców, wszystko jest aktualne. W piątek po strajku ostrzegawczym spotkamy się o godzinie 9 na kolejnych negocjacjach - mówił.
Podkreślał on, że kolejarze nie chcą negocjować bez końca, że u nich jest wola porozumienia. - Ale z żalem stwierdzam, że strajk w dniu jutrzejszym się odbędzie. Dotyczy on terytorium całej Rzeczpospolitej. Pociągi będą się zatrzymywały na stacjach, nie na trasie; decyzje są indywidualne, nikt nikogo do strajku nie zmusza. Każdy pracownik podejmie suwerenną decyzję o uczestnictwie w strajku - powiedział.
Miętek dopytywany, czy strajk obejmie także przewozy towarowe odparł, że tam strajk "zrobił sam pracodawca". - Pracodawca postanowił, że pociągi nie będą jutro uruchamiane od godziny 3 do 11, czyli robi strajk za nas. Szkoda, że taki długi, my tylko dwugodzinny robimy - dodał.
Kolejarze liczą, że jutro zostanie podpisane porozumienie, albo protokół uzgodnień lub rozbieżności. - Nie możemy trzymać społeczeństwa w niepewności - mówił Miętek.
W strajku biorą udział spółki Inter City, Polskie Linie Kolejowe, PKP Cargo i PKP Energetyka. W związku z tym opóźnienia mogą dotyczyć także spółek nie objętych strajkiem.