Wycofania z Sejmu projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa domagają się od rządu dzierżawcy państwowej ziemi. Krytykują oni przede wszystkim zapisy zmierzające do likwidacji dzierżaw i odebrania dotychczasowym dzierżawcom 30 proc. gruntów, które Agencja Nieruchomości Rolnych sprzedawać ma innym rolnikom. A problem jest poważny, bo dotyczy 1,6 mln ha ziemi.
Dzierżawcy w całym kraju od wielu miesięcy protestują przeciwko rządowej ustawie. Ostatnia manifestacja odbyła się w Poznaniu i jej uczestnicy przekazali wojewodzie petycję do premiera Donalda Tuska, w której wystąpili do szefa rządu o wycofanie z Sejmu projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa. Sprawa rozbija się głównie o dwa zapisy. Pierwszy dotyczy zlikwidowania dzierżawy jako formy użytkowania państwowej ziemi. Po wprowadzeniu nowych przepisów ANR nie mogłaby zawierać nowych umów o dzierżawę, a te już zawarte miałyby obowiązywać do końca lub - jeśli np. wkrótce wygasają - można by je przedłużać tylko w wyjątkowych przypadkach, i to nie dłużej niż do końca 2013 roku. Rolnicy i spółki, które mają takie kontrakty z ANR, mieliby prawo do pierwokupu użytkowanej ziemi. Ministerstwo rolnictwa zapewnia, że Agencja będzie szła na rękę dotychczasowym użytkownikom gruntów i będzie można te płatności np. rozkładać na raty. Ale w ustawie jest i taki zapis w sprawie pierwokupu, który krytykują najwięksi dzierżawcy. Otóż te osoby fizyczne i podmioty prawe, które mają ponad 300 ha ziemi, musiałyby oddać 30 proc. gruntów Agencji Nieruchomości Rolnych, która ową nadwyżkę będzie sprzedawać innym rolnikom, mającym teraz problemy z zakupem ziemi od państwa z powodu braku takich gruntów. W zamian za to dzierżawcy zachowaliby prawo do pierwokupu pozostałych dzierżawionych gruntów. Co się zaś stanie w przypadku, gdyby dzierżawca nie zgodził się na takie warunki? Po upływie umowy cała użytkowana przez niego ziemia wróci do ANR i zostanie bez niczego. Część prawników uważa, że jest to niekonstytucyjny przepis i jeśli ustawa w tym kształcie wejdzie w życie, to zostanie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, a ten zapewne ją uchyli. Zresztą część dzierżawców od dawna grozi właśnie taką skargą do TK.
Przekonują oni również, że jeśli ANR odbierze im część gruntów, to będą oni musieli ograniczyć działalność i zwolnić część pracowników, których teraz zatrudniają. Ministerstwo rolnictwa odpowiada, że głównym celem ustawy jest zwiększenie podaży ziemi dla tych rolników, którzy chcą powiększyć swoje rodzinne gospodarstwa, a za takie w polskim prawie uważa się te, które mają powierzchnię nie większą niż 300 hektarów. Według ostatniego Powszechnego Spisu Rolnego, takich dużych rodzinnych gospodarstw, mających więcej niż 50 ha, jest jednak niewiele, bo ledwie nieco ponad 1 proc., a państwu zależy na tym, aby ich przybywało, stąd też idea wprowadzenia ułatwień przy zakupie przez takich rolników państwowej ziemi. Ponadto resort rolnictwa przekonuje, że trzeba grunty zarządzane przez ANR sprzedać jak najszybciej polskim rolnikom, gdyż po 2016 r. ziemię rolniczą będzie mógł u nas kupić bez problemu każdy obywatel UE. Z kolei najwięksi dzierżawcy argumentują, że grunty, które zabierze im państwo, i tak często nie trafią do rolników, tylko do spekulantów, których stać na płacenie dużych sum na przetargach i którzy przelicytują każdego gospodarza. Ministerstwo odpowiada, że wiele przetargów już teraz ma charakter ograniczony, czyli są adresowane tylko do okolicznych rolników, aby właśnie przeciwdziałać spekulacjom.
Tymczasem państwo osiąga bardzo duże dochody ze sprzedaży gruntów po dawnych PGR-ach. Wiceminister rolnictwa Kazimierza Plocke poinformował o bardzo dobrych wynikach finansowych ANR w tym roku. - Dotychczas do budżetu państwa trafiło ponad 1 mld 173 mln zł, a dodatkowo do końca lipca kwota ta zostanie zasilona o kolejne 300 mln zł ze sprzedaży i dzierżawy gruntów - powiedział wiceminister Plocke na konferencji prasowej w ANR. Minister dodał, że Agencja sprzedaje coraz więcej ziemi. - W ciągu minionych sześciu miesięcy tego roku Agencja sprzedała ponad 51 tys. hektarów. To jest około 10 tys. ha więcej w stosunku do analogicznego okresu 2010 roku - stwierdził Plocke. Natomiast prezes ANR Tomasz Nawrocki poinformował, że jego instytucja organizuje dziennie średnio około 500 przetargów na sprzedaż gruntów rolnych. Agencja Nieruchomości Rolnych od 2005 roku wpłaciła do budżetu państwa ponad 6 mld zł i prawie 3 mld zł na Fundusz Rekompensacyjny (wypłacane są z niego odszkodowania za ziemię i inne nieruchomości rolne pozostawione za wschodnią granicą). Dzierżawcy twierdzą, że rząd po to właśnie chce przyspieszyć sprzedaż gruntów przez ANR, aby jak najwięcej zdobyć dla budżetu państwa.
9397891
1