Wiceminister środowiska Maciej Trzeciak złożył w ubiegłym tygodniu do ministra środowiska Macieja Nowickiego swoją dymisję. Taką wiadomość przedstawił w ubiegłym tygodniu w Szczecinie inny wiceminister środowiska - Stanisław Gawłowski. Poinformował także, że wiceminister swoją dymisję uzasadnił sprawami osobistymi oraz, że rezygnacja ze stanowiska ma związek ze sprawą, którą w grudniu ub. r. opisywały media.
Media w grudniu informowały, że dzięki fikcyjnemu meldunkowi we wsi w Zachodniopomorskiem wiceminister Trzeciak nabył 206 ha ziemi w przetargu, jaki Agencja Nieruchomości Rolnych w Reczu (Zachodniopomorskie) ogłosiła w popegeerowskich wsiach Nętkowo i Grabowiec. Miał na tym, jak podawała prasa , zarobić duże pieniądze - pobierał unijne dopłaty do upraw orzecha włoskiego. W styczniu 2007 r. Agencja Nieruchomości Rolnych (ANR) w Reczu w Zachodniopomorskiem ogłosiła przetarg na sprzedaż 719 ha gruntów w popegeerowskich wsiach Nętkowo i Grabowiec. By w nim wystartować, trzeba było mieć gospodarstwo na terenie gminy Recz i stałe zameldowanie w okolicy. 206 ha w tym przetargu kupił Maciej Trzeciak, wówczas wojewódzki konserwator przyrody w Szczecinie, do dziś wiceminister środowiska z rekomendacji PO. Zapłacił 1,743 mln zł, z tego na prawie 1,5 mln wziął kredyt ze specjalnej linii dla nowych rolników.
Ostateczna decyzja w sprawie Trzeciaka jeszcze nie zapadła, bowiem zarówno minister Nowicki jak i wiceminister Gawłowski poprosili Trzeciaka, by dokończył "parę spraw".
Po medialnych doniesieniach w sprawie Trzeciaka premier Donald Tusk informował, że zlecił minister Julii Piterze zbadanie sprawy wiceministra, i jeśli pojawią się w niej wątki korupcyjne, zostanie on zdymisjonowany. Sam Trzeciak zaś twierdził, że jego udział w przetargu na zakup ziemi z Agencji Nieruchomości Rolnych był zgodny z prawem, a informacje mediów na ten temat uważał za nierzetelne. Trzeciak przedstawił poświadczenie o zameldowaniu na pobyt stały wystawione przez urząd gminy w Choszcznie (30 km od Recza). Sam wiceminister tłumaczył, że zameldował się tam u przyjaciół, bo chciał założyć gospodarstwo rolne. Planował przeprowadzkę na wieś całą rodziną, ale plany pokrzyżowała choroba matki. Potem dostał propozycję pracy w ministerstwie i przeniósł się do Warszawy. W tym samym czasie, gdy minister miał się przeprowadzać do Choszczna, kupił w innej miejscowości dom za 590 tys. zł. Minister przyniósł też do ANR zaświadczenie o posiadaniu gospodarstwa rolnego w gminie Recz. Było to 2,3 ha ziemi, którą wydzierżawił od jednego z rolników.
Jak to możliwe, że ziemię przeznaczoną dla rolników z Recza kupił urzędnik ze Szczecina? Bo spełnił wszystkie warunki. Dopóki nie zmieni się ustawy, wystarczy mieć meldunek i hektar ziemi, by startować w przetargu ograniczonym. Dopłaty do orzecha włoskiego wprowadził rząd SLD w latach 2001 – 2005. Za hektar plantacji płaciło się wtedy rolnikom 1800 zł – przez pięć lat, choć orzech owocuje dopiero po ośmiu. Nie wymaga też wielkich nakładów pracy, jak np. w przypadku hodowli jabłek, gdzie dopłaty nie przekraczają 300 zł do 1 ha. W 2007 r. rząd PiS zmienił absurdalne przepisy, ale rolnicy, którzy mieli plantacje orzecha przed 2007 r., cały czas dostają 1800 zł za hektar (nawet jeśli część ziemi kupili później). Ci, którzy zaczęli uprawiać orzechy w 2007 r., otrzymują 880 zł. 96 ha ziemi z tych, które kupił na przetargu w Reczu, Trzeciak obsadził orzechem. W roku bieżącym za wszystkie plantacje orzecha UE da mu 221 tys. zł dopłat.
8287210
1