Najważniejszym celem poprawek jest zablokowanie możliwości sprowadzania do Polski nasion zmodyfikowanych genetycznie i ich wysiewania. Nad prezydenckim projektem będą pracować posłowie z sejmowych komisji rolnictwa i ochrony środowiska.
Parlamentarzyści Solidarnej Polski już zapowiedzieli złożenie dwóch istotnych poprawek do projektu. Pierwsza, jak wyjaśnia poseł Jarosław Żaczek, ma precyzować definicję "obrotu nasionami". Chodzi o to, aby do obrotu zaliczać także przywóz nasion roślin modyfikowanych genetycznie (GMO) "na własne potrzeby rolnika". - Jeśli tego nie będzie, wtedy każdy, kto będzie chciał, będzie mógł przywieźć do Polski nasiona modyfikowanej kukurydzy czy sadzeniaki modyfikowanych ziemniaków i je uprawiać - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Żaczek. - My chcemy, aby Polska była krajem wolnym od GMO, a niedoprecyzowanie definicji obrotu otworzyłoby szeroko nasz kraj przed zalewem GMO - dodaje.
Opozycja nie kryje, że nie zadowalają jej deklaracje prezydenckich urzędników, którzy przekonują, że projekt ustawy podpisany przez Bronisława Komorowskiego będzie skuteczną zaporą przed organizmami modyfikowanymi genetycznie. Poseł Żaczek ma na myśli choćby wystąpienie prezydenckiego ministra Olgierda Dziekońskiego, który prezentował w Sejmie zapisy ustawy o nasiennictwie i uspokajał, że "nie zostanie otwarta żadna furtka dla GMO". Dziekoński zapewniał, że nadal obowiązywać będą przepisy o zakazie wpisu odmian genetycznie modyfikowanych do krajowego rejestru nasion i obowiązek dołączenia do wniosku o wpis do rejestru oświadczenia, że dana odmiana nie jest GMO. Ma być również utrzymany zakaz dopuszczenia do obrotu na terytorium Polski materiału siewnego odmian modyfikowanych. Ale właśnie o zakres definicji "obrotu" rozbija się cała sprawa. Poseł Żaczek zaznacza, że jeśli prezydent rzeczywiście jest przeciwnikiem GMO, to powinien poprzeć poprawkę opozycji. Wcześniejsze wypowiedzi Komorowskiego jednak na to nie wskazują, bo - jak przypomina poseł Solidarnej Polski - prezydent zawetował w tamtym roku ustawę o nasiennictwie nie z powodu obecności w niej zapisów o GMO, ale z przyczyn proceduralnych.
Ponadto Solidarna Polska będzie wnioskować o zniesienie w ustawie limitów dotyczących wysiewu nasion roślin odmian regionalnych. W prezydenckim projekcie zapisano, że nie mogą one stanowić więcej niż 10 proc. upraw. - Ten wskaźnik nigdy nie zostanie osiągnięty, bo rośliny regionalne będą uprawiane tylko przez niewielki odsetek rolników. Po co więc wprowadzać limit, który wskazuje na to, że państwo chciałoby ograniczyć takie uprawy. To zupełnie niepotrzebne - mówi Jarosław Żaczek.
Podobne stanowisko prezentują posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Profesor Jan Szyszko, były minister środowiska, podkreśla, że Polska - wzorem innych krajów unijnych - powinna wprowadzić zakaz uprawy na swoim terytorium GMO. Jeśli bowiem tego nie zrobimy, nasze rolnictwo ulegnie nieodwracalnym zmianom, a Polska żywność straci swoją wyjątkową jakość. I na pewno nie zyskają na tym rolnicy, bo będą uzależnieni od wielkich zachodnich koncernów biotechnologicznych, które zmonopolizowały rynek nasion roślin modyfikowanych genetycznie, nie poprawi się też wcale opłacalność produkcji rolnej. Ponadto poniesiemy ogromne szkody przyrodnicze, ponieważ nasze rolnictwo na tle zachodniego wyróżnia się bioróżnorodnością i wytwarzaniem zdrowej, tradycyjnej żywności. A eksperci ostrzegają, że raz uwolnione do środowiska nasiona GMO spowodują takie zmiany w uprawach, których nie da się już cofnąć. - Polska musi być krajem wolnym od GMO - zgodnie przekonują politycy PiS i SP.
W tej chwili zakaz upraw roślin modyfikowanych genetycznie obowiązuje w mniej więcej 10 państwach Unii Europejskiej, w tym m.in. w Niemczech, Austrii i na Węgrzech. Tam nie można wysiewać modyfikowanej kukurydzy czy sadzić genetycznie zmienionych ziemniaków, bo badania wykazały, że np. pyłki takich roślin szkodzą owadom, a przez to stają się groźne dla środowiska naturalnego. Ale jednocześnie w tych państwach można używać gotowych pasz do karmienia zwierząt, których składnikiem jest np. zmodyfikowana soja, importowana m.in. z obu kontynentów amerykańskich. Żeby to zmienić, całkowity zakaz uprawiania i stosowania GMO musiałby być wprowadzony w całej Unii. I Polska taki postulat zgłosiła, ale na razie nie mamy większości, żeby to przeforsować.
7829442
1