Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Drugie oblicze św. Mikołaja

3 grudnia 2004

No i zaczęło się. Szaleństwo zakupów mikołajowo-gwiazdkowych trwa od końca listopada do Świąt Bożego Narodzenia. Podniecony tłumek nerwowo spaceruje między przepełnionymi półkami, szukając wymarzonego prezentu dla swoich najbliższych. Ale, jak wszystko w życiu, i ten radosny okres ma swoje drugie oblicze.

Uwielbiam ten magiczny okres rozpoczynający się 6 grudnia, a kończący po Nowym Roku. Właściwie to czas nieustającego fetowania. Ileż to razy słyszałam w połowie grudnia,  że z moją sprawą lub biznesem do załatwienia, trzeba będzie poczekać i przyjść ponowienie już po Świętach. Lubimy świętować i przy pomocy obrzędów czarować rzeczywistość. A im bardziej ona skwierczy, tym chętniej rzucamy się w wir świętowania.

Szkoda, że w pewnym momencie wyrasta się z wiary w "prawdziwego" św. Mikołaja. Cieszę się, że mam takie niezwykłe wspomnienia z własnego dzieciństwa, kiedy to mnie i brata odwiedzał "prawdziwy" Mikołaj. Doceniam te wszystkie starania, które włożyli rodzice w uwiarygodnienie jego obecności w naszym domu. Wprawdzie z rzadka ukazywał się nam osobiście, ale zawsze znalazł sposób, by wymarzone prezenty trafiły prosto w nasze ręce – na przykład z dachu domu zjeżdżały na linie na balkon, na którym wyglądaliśmy za roznoszącym prezenty Świętym. Czuliśmy przed nim wielki respekt, bo musiała to być potężna postać, skoro wiedziała, gdzie mieszkamy, czy byliśmy grzeczni no i przede wszystkim czego tak bardzo pragnęliśmy.

Żal mi serdecznie, że wraz z dorastaniem, mit o realności Mikołaja upadł. Czułam się  wtedy zapewne, jak chłopczyk, który wraz ze swoim tatą podszedł do Mikołaja rozdającego prezenty w jednym z supermarketów. Po odebraniu paczki rodzic usłyszał: ...Tatusiu, dlaczego ten Mikołaj był w adidasach?" No i masz ci babo placek! Niedopatrzenie kosztujące rozczarowanie.

Dzisiaj rzadko kiedy słyszę o takich staraniach rodziców, by uwiarygodnić istnienie Mikołaja. Być może psycholodzy byliby przeciwni oszukiwaniu dziecka, budowaniu mitu, który wcześniej, czy później musi upaść. Dzisiaj najczęściej rodzice i dzieci ubijają świąteczny interes. Dorośli deklarują zakup wymarzonego prezentu w zamian za obietnice konkretnych zachowań.  Tymczasem ten prawdziwy święty, który urodził się prawdopodobnie w mieście Patra w Licji ok. 270 roku n.e., jako jedyne dziecko zamożnych rodziców, pragnął nade wszystko, by ludzie byli szczęśliwi. Przez całe życie pomagał biednym, a czynił to w sposób tak dyskretny, że nikt z obdarowanych nie domyślał się, skąd pochodzą rzeczy znajdowane pod drzwiami lub wpadające przez okno. I choć w zamian za dobroczynność nie oczekiwał nawet dobrego słowa, wieść o jego dobrych uczynkach szybko rozeszła się po świecie. Nie wiadomo, jak naprawdę wyglądał ten prawdziwy święty. Był biskupem, przedstawiany jest zatem w długiej purpurowej szacie, z laską pastorałem i w wysokiej czapce. Zwykle dźwigał wypchany worek, a kto się do Mikołaja szczerze pomodlił otrzymywał to, czego pragnął...

No właśnie.. Może dobroczynne oblicze św. Mikołaja, poza tym niespodziankowym i magicznym, powinno ukazywać się częściej. Może sięgając do źródeł, do pierwowzoru postaci świętego, powinniśmy zdobyć się na dobroczynny, bezinteresowny gest. Coraz więcej osób nie może pozwolić sobie na zrobienie prezentu bliskim. Paczuszki są bardzo skromne, a upominki  coraz częściej wykonywane własnoręcznie. Akurat w tym ostatnim przypadku jest to prawdziwy dar serca, cząstka siebie samego podarowana drugiej osobie. Jednak nie powinna go wymuszać sytuacja finansowa. Nic nie poradzimy na rozwarstwianie społeczeństwa, na jego pauperyzację. Pozostaniemy bezsilni wobec rozpasanych świątecznych zakupów w jednych rodzinach oraz braku prezentów i szalenie skromnymi świętami w innych. Możemy za to zdobyć się na gest bezinteresownej dobroczynności, wkładając do wystawionego w hipermarkecie koszyka zabawkę, ubranko, albo słodycze. Możemy przyłączyć się do wielu prowadzonych teraz akcji charytatywnych.

Być może w ten sposób wywołamy prawdziwą radość 6 grudnia, albo w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Byłoby bardzo szlachetnie, gdyby to coś, co chcemy podarować, nie trafiło do koszyka jako rzecz, której się pozbywamy. Jeśli pozbędziemy się z szafy starych ubrań, nie rozgłaszajmy swojej dobroczynności –  w końcu tylko sobie, a ściślej, swojej szafie zrobiliśmy dobrze. Dawanie i przyjmowanie prezentów, wbrew pozorom, jest wielką sztuką. Mamy w ciągu roku tyle okazji, by się w niej doskonalić, a te nadchodzące są chyba najlepsze. Zostańmy prawdziwymi św. Mikołajami – obdarujmy nie oczekując wdzięczności.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę