Inflacja w Indiach osiągnęła najwyższy od sześciu miesięcy poziom przez drożejącą cebulę. Cena przyprawiającego o łzy warzywa, które jest składnikiem niemal każdego posiłku w tym kraju wzrosła na przestrzeni roku o 245 proc.
Poniedziałkowe dane Departamentu Handlu pokazują, że ceny żywności w Indiach rosną najszybciej od trzech lat. W sierpniu zwiększały się o ponad 18 proc., podczas gdy jeszcze w lipcu było to 11,8 proc. Inflacja mierzona wskaźnikiem cen hurtowych wzrosła z kolei do 6,1 proc.
Indie produkują około 15 mln ton cebuli rocznie; warzywo to jest uważane za niezbędny składnik niemal każdego posiłku. "Financial Times" przypomina, że niedobory cebuli doprowadziły na przestrzeni ostatnich trzech dekad do obalenia dwóch indyjskich rządów. Władze starają się unikać skoków cen tego warzywa, ponieważ zawsze wywołuje to gniew opinii publicznej. Wprowadzane są np. zakazy przetrzymywania cebuli, a w razie potrzeby sprowadza się ją nawet z Pakistanu, z którym Indie pozostają w sporze.
Jak zauważył Reuters, poniedziałkowe dane są ponurym przypomnieniem o sytuacji, w jakiej znajduje się kraj i presji, przed jaką stoi nowy szef banku centralnego Indii Raghuram Rajan, który ma za zadanie walczyć z największym kryzysem gospodarczym od ponad 20 lat.
Rajan ostrzegł wprawdzie, że nie ma "magicznej różdżki", ale indyjskie media określiły go mianem "szefa", wyrażając nadzieję, że może on znaleźć sposób na zmniejszenie presji inflacyjnej, ustabilizowanie rupii i wywołanie ożywienia gospodarczego. Indyjska waluta, mimo że ostatnio się umacniała, nadal traci w stosunku do dolara (12 proc. w tym roku).
Cebula, która w sierpniu była o 245 proc. droższa niż rok wcześniej, jest najlepszym przykładem galopujących cen. Inne warzywa skoczyły o 77 proc.; jajka, mięso i ryby zdrożały przez rok o blisko 19 proc.
W zeszłym miesiącu miejscowa prasa opisywała historię handlarza cebuli z Delhi, pobitego i okradzionego przez konkurentów, ponieważ sprzedawał warzywo po niższych cenach dzięki subsydiom uzyskiwanym od miasta.
Rolnicy spodziewają się stabilizacji cen od października, gdy na rynek trafią nowe produkty po lepszym sezonie monsunowym. W niektórych regionach kraju taki scenariusz może się jednak nie zrealizować, bo intensywne opady deszczu spowodowały powódź, co utrudniło produkcję.
Dodatkowo presję cenową może jeszcze wzmocnić rządowy plan podniesienia cen paliwa o blisko 10 proc. Analitycy szacują, że taki wzrost cen oleju napędowego wpłynie na zwiększenie inflacji o 0,5 punktu proc.
To z kolei jeszcze bardziej utrudni zadanie szefa Bank of India, ponieważ narzędzia używane do tłumienia inflacji, takie jak wyższe stopy procentowe, mogą jednocześnie osłabić wzrost gospodarczy.
Do tego dochodzi jeszcze otoczenie zewnętrze, a dokładnie potencjalne skutki decyzji Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych. Fed może bowiem ogłosić ograniczenie ogromnego programu skupu obligacji, czego sama zapowiedź wywołała przeceny na rynkach wschodzących. W efekcie tego w zeszłym miesiącu indyjska rupia notowała historyczne minima w stosunku do dolara.
We wtorek rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rezerwy. Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami amerykański bank centralny ograniczy skalę skupu aktywów. Analitycy oceniają, że Fed zmniejszy skup obligacji o 10 mld USD miesięcznie z obecnych 85 mld USD.
Obawy, że w związku z tym z Indii, a także innych krajów z rynków wschodzących odpłynie kapitał, były głównym czynnikiem osłabiania się walut takich jak rupia czy brazylijski real.
6812619
1