Drugie półrocze przynosi wyraźne zwyżki notowań surowców, zwłaszcza pochodzenia rolnego. Jak długo potrwa ta hossa?Surowcowy indeks Reuters/Jefferies CRB przebił szczyt z początku 2010 r. i jest obecnie najwyżej od dwóch lat. Podobny indeks UBS Bloomberg Constant Maturity Commodity osiągnął poziom z końca sierpnia 2008 r., czyli sprzed upadku banku Lehman Brothers. Czy znaczy to, że na rynki powróciła surowcowa hossa?
Rolnictwo napędza
Od początku półrocza pierwszy z tych indeksów podskoczył o 15 proc., a drugi o prawie 22 proc. Zwyżki napędzane były głównie przez surowce rolnicze i w mniejszym stopniu przez metale. Ceny cukru wzrosły w tym czasie aż o 79 proc. Kukurydza zdrożała o ponad 53 proc. W poniedziałek płacono za nią w Chicago najwięcej od dwóch lat – 5,71 USD za buszel (25,4 kg w przypadku tego zboża). Spośród metali przemysłowych najmocniej zdrożała miedź – o ponad 28 proc. Dolar osłabił się w tym czasie wobec euro o około 13 proc., a złoto biło kolejne rekordy (w tym wczoraj – 1354 USD za uncję).
Na tym tle tylko ceny ropy wzrosły dość umiarkowanie – o około 7 proc.– To bardzo wyjątkowe, że zwyżki indeksów surowcowych napędzane są przez produkty rolnicze. Takie surowce jak kukurydza czy pszenica mogą jeszcze mocniej podrożeć, ale spowodowane jest to bardziej ograniczoną podażą niż wzrostem popytu. Latem mieliśmy przecież susze i pożary w Rosji, które zniszczyły tam dużą część zbiorów. Poniedziałkowa zwyżka cen kukurydzy jest natomiast efektem raportu Departamentu Rolnictwa USA mówiącego, że zbiory w USA są gorsze od prognoz – powiedział „Parkietowi” Jesper Dannesboe, strateg surowcowy w Societe Generale. Analitycy wskazują, że nic nie sugeruje obecnie, iż dojdzie do poważnych zwyżek na rynkach metali przemysłowych czy energetycznym.
- Wzrost gospodarczy w Europie i w USA jest wciąż zbyt słaby, by usprawiedliwiało to silną zwyżkę popytu na surowce przemysłowe i energię. Obecne zwyżki są napędzane w dużej mierze przez wschodzące gospodarki, które odpowiadają już za około 50 proc. popytu. Pozostała część zapotrzebowania pochodzi wciąż jednak od rozwiniętych gospodarek i bez nich nie dojdzie do poważnych zwyżek na rynkach surowcowych - twierdzi w rozmowie z "Parkietem" Oscar Bernal, ekonomista z ING.
- Na rynkach metali przemysłowych i surowców energetycznych, w odróżnieniu od rynku rolniczego, podaż jest całkiem dobra, a popyt bardzo nie rośnie. Jest więc raczej mało prawdopodobne, aby doszło do końca roku do poważnych zwyżek cen tych surowców - dodaje Dannesboe.
Rynkiem nie rządzą jednak tylko fundamenty. - Kluczowe są obecnie nastroje inwestorów. Niepokój dotyczący ilościowego luzowania polityki pieniężnej w USA oraz przyszłej inflacji sprawił w ostatnich tygodniach, że inwestorzy lokowali pieniądze w surowce, również w te, których mamy nadmierną podaż - mówi "Parkietowi" Eugen Weinberg, analityk surowcowy z Commerzbanku.
Inflacja nie grozi
Zdaniem analityków nie ma jednak obecnie ryzyka znaczącego przyspieszenia inflacji na Zachodzie. – Inflacja w rozwiniętych gospodarkach jest wciąż bardzo słaba. Nic nie wskazuje też, by obecne zwyżki cen surowców doprowadziły do jej poważnego przyspieszenia. Są one zbyt słabym impulsem. Inaczej wygląda jednak sytuacja w szybko rozwijających się gospodarkach wschodzących, takich jak Chiny. Tam popyt jest duży – wskazuje Bernal. W nieco gorszej sytuacji, niż np. strefa euro, pod względem ryzyka inflacyjnego jest Polska. – Żywność wciąż stanowi pokaźną część koszyka inflacyjnego w naszym kraju, a jesteśmy rynkiem otwartym, więc zwyżki na światowych rynkach mają przełożenie na naszą gospodarkę. W 2011 r. inflacja cen żywności może wynieść w Polsce 3–3,5 proc. rok do roku.
Drożejąca żywność odbije się też na wydatkach konsumentów. Nie powinno to jednak skłaniać Rady Polityki Pieniężnej do podnoszenia stóp. Wzrost cen wynikać będzie przecież z czynników jednorazowych, takich jak podwyżka VAT oraz zwyżki na rynkach surowcowych, na które RPP nie ma wpływu – przyznaje Michał Dybuła, ekonomista z BNP Paribas Fortis. Na pewno surowcowe zwyżki mogą mocno wpłynąć na kursy akcji spółek takich jak KGHM czy Astarta.
Czy ich ogólny wpływ na sytuację na giełdach będzie jednak duży? - Będzie on dosyć ograniczony. Dotknie głównie notowań spółek surowcowych. Chyba że nastroje inwestorów znacznie się pogorszą i cena złota pójdzie ostro w górę. Nie sądzę jednak, aby zdarzyło się to w tym roku - prognozuje Dannesboe.
9546640
1