Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Drogie prawo

16 października 2003

Właściciele szkół nauki jazdy chcą drastycznie podwyższyć ceny kursów na kierowcę. Jeśli projekt wejdzie w życie, nauka jazdy będzie kosztować 1500 złotych, czyli nawet trzy razy drożej niż obecnie.

Lobby właścicieli dużych szkół nauki jazdy chce ustawowo określić minimalne ceny kursu na prawo jazdy. Pomysł, który narodził się w Szczecinie, popiera grupa posłów. 
 
Ceny urzędowe kursów na prawo jazdy miałyby znaleźć się w ustawie o kształceniu kierowców. Pomysł forsuje Polska Federacja Stowarzyszeń Szkół Kierowców. Popierają je Polski Związek Motorowy, część dyrektorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego i posłowie z podkomisji ds. transportu. To właśnie do tej komisji trafi wkrótce projekt ustawy. 
 
– Posłowie popierają nasz pomysł – cieszy się Aleksander Igielski, prezes Stowarzyszenia Szkół Kierowców i właściciel sieci zachodniopomorskich szkół nauki jazdy. – Zapis o urzędowych cenach organizowanych przez nas kursów mają dopisać do projektu ustawy. 
 
Obecnie stawki są sztucznie zaniżone przez małe, nieuczciwe firmy, które psują rynek – mówi Aleksander Igielski. 

Według wyliczeń Stowarzyszenia Szkół Kierowców koszt godzinnej jazdy po mieście to 44 złote. 
 
A nieuczciwe działające firmy zmusiły te uczciwe do sztucznego obniżenia ceny do 30, 35 złotych – twierdzi Igielski.

Urzędowa cena kursów ma określać minimalną stawkę jaką zapłacą szkołom kandydaci na kierowców. Z naszych informacji wynika, że chodzi o 1000 złotych. To dwa razy więcej niż koszt najtańszych kursów jakie można obecnie wykupić. Ale to nie wszystko.
 
 Właściciele dużych szkół przyznają, że minimalna cena będzie musiała jeszcze wzrosnąć. Wszystko przez rozporządzenie ministra infrastruktury, które od przyszłego roku wydłuży praktyczną naukę jazdy z 20 do 30 godzin obowiązkowo spędzonych przez kandydata na kierowcę za kierownicą.
 
 - Wtedy minimalna cena kursu wyniesie około 1500 złotych - mówi Aleksander Igielski.
 
 Ta kwota plus koszt egzaminu i wydania dokumentu prawa jazdy oznacza, że zdobycie uprawnień kierowcy będzie kosztować prawie 1700 zł. I to zakładając, że zdamy za pierwszym razem, co zdarza się rzadko. 
 
Walka z konkurencją
Duże szkoły chcą określenia minimalnych cen kursu nauki jazdy, bo nie radzą sobie z rosnącą konkurencją małych szkół. 
 
Płacąc 500 złotych za kurs nie ma gwarancji, że kurs będzie przeprowadzony solidnie – twierdzi Aleksander Igielski. Według niego, część nieuczciwej konkurencji tylko "na papierze” wyjeżdża z uczniami przepisowe 20 godzin. Kuszony niską ceną klient zgadza się, że przejedzie tylko dziesięć godzin, a i tak dostanie kwitek poświadczający, że ukończył kurs zgodnie z przepisami. 
 
Przedstawiciele małych firm nauki jazdy są tą argumentacją zbulwersowani. – Oczywiście nieuczciwe firmy istnieją, ale moi klienci nie są oszukiwani – zapewnia właściciel szkoły i instruktor w jednej osobie. 

Dominik Krukowski, szczecinianin, który zdał kilka dni temu egzamin, korzystał z taniej oferty. I jest zadowolony. – Zapłaciłem 500 złotych, wyjeździłem pełne 20 godzin, egzamin zdałem – mówi świeżo upieczony kierowca. – Kurs za 1500 złotych to absurd. Kogo będzie na to stać?!  
 
Chybiony pomysł
Jacek Pok, dyrektor szczecińskiej Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego uważa pomysł dużych szkół jazdy za chybiony. – Oczywiście problem małych, niesolidnych szkół nauki jazdy istnieje, ale urzędowe ustalanie cen odbije się tylko na kieszeni klientów – mówi Jacek Pok. 
 
Według dyrektora ABRD wystarczy, że kandydaci na kierowców będą mieli wgląd w informacje, ilu uczniów danej szkoły zdaje egzamin za pierwszym razem. Wtedy sami zdecydują o jej wyborze.
 Jerzy Barański, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, gdzie egzaminowani są kierowcy, przyznaje, że 1500 złotych za kurs to dużo, ale widzi zalety w urzędowym uregulowaniu cen. 
 
Pomysł, by szkoły konkurowały nie ceną ale jakością kształcenia jest niezły – uważa Jerzy Barański. – A dobre szkoły mają po prostu swoją cenę. 
 
Z posłami z sejmowej podkomisji ds. transportu, której przewodniczy zachodniopomorski poseł Bogusław Liberadzki, nie udało nam się wczoraj skontaktować.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę