Z opóźnieniem ale jednak będzie. Za kilka dni ruszy unijna pomoc dla polskich drobiarzy. O pieniądze będą mogli ubiegać się ci hodowcy, którzy ponieśli straty w związku z wystąpieniem ptasiej grypy.
Mimo, że odszkodowania nie obejmują całej branży drobiarskiej to kolejka po rekompensaty jest długa. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy do Agencji Rynku Rolnego zgłosiło się ponad 2 tysiące hodowców.
Chętnych byłoby pewnie więcej, gdyby nie decyzja Komisji Europejskiej o wykluczeniu sektora przetwórczego z unijnej pomocy oraz o konieczności udokumentowania przez hodowców poniesionych strat.
Leszek Kawski Krajowa Rada Drobiarstwa: - Duże apetyty, uzasadnione zresztą, miał przemysł drobiarski. Niestety żadne instrumenty nie zostały zakwalifikowane do rekompensaty. Pozostała tylko kwota dla hodowców. Wierzymy, że będzie ona przez nich wykorzystana.
Ci, którym przysługuje unijne wsparcie, powinni się jednak śpieszyć. Bo od wejścia w życie ustawy, są tylko 2 tygodnie na złożenie odpowiednich dokumentów.
Jak zapowiada Agencja Rynku Rolnego, wypłata należnych pieniędzy powinna przebiegać sprawnie. Tym bardziej, że decyzją Komisji Europejskiej ostateczny termin realizacji wniosków upływa dopiero z końcem marca.
Radosław Iwański ARR: - Dobrze się stało, że Komisja ten termin przesunęła, dlatego nie ma zagrożenia, że my nie będziemy w stanie tych pieniędzy wypłacić.
Mimo opóźnień w wypłacie rekompensat drobiarzom, kondycja tego sektora nie jest zła. Wszystko za sprawą wciąż rosnącego eksportu. Brak informacji o nowych ogniskach ptasiej grypy w Polsce spowodował, że tegoroczne wyniki są wciąż rekordowe.
W ciągu ostatnich 9 miesięcy, wyeksportowaliśmy ponad 142 tysiące ton drobiu. Czyli o 20 tysięcy ton więcej niż przed rokiem.