Dopłat do produkcji i wykupu zalegających zapasów mięsa. Takiej pomocy chcą poszkodowani przez ptasią grypę drobiarze. Połowę kosztów wsparcia ma pokryć rząd. I tu zaczyna się problem.
Ponad 30 tysięcy ton mięsa w magazynach i sprzedaż dużo poniżej kosztów produkcji. Tak wygląda sytuacja w polskim przemyśle drobiarskim.
Podobnie jest w innych krajach europejskich. Dlatego Bruksela zadeklarowała wsparcie. Jednym z warunków jej uzyskania jest dokładne oszacowanie strat. - My póki co szacujemy je na ponad 760 milionów złotych. Ale to są domniemania, te straty są jednak wyższe. – mówi Andrzej Danielak Polski Związek Hodowców i Producentów Drobiu.
Nieoficjalnie mówi się, że nawet dwukrotnie. Jak te pieniądze miałyby trafić do drobiarzy? Hodowcy chcą uruchomienia dopłat do produkcji. - To miałaby być dopłata do ceny jaja uzyskanej, a dopłata do wysokości, która gwarantowałaby opłacalność - mówi Jolanta Rola, hodowca z Kraśnika w woj. lubelskim
Podobnie dotowana miałaby być produkcja kurczaków. Na wsparcie mogłoby liczyć też przetwórstwo.
Co na te propozycje rząd? Według ministerstwa rolnictwa pomoc jest konieczna. Jej wysokość uzależniona będzie nie tylko od poniesionych strat ale i dotacji z budżetu krajowego. Bo unia wyłoży pieniądze pod warunkiem, że połowę pokryje rząd. Resort rolnictwa apeluje o rozsądek w określaniu potrzebnej pomocy.
- To nie mogą być cyfry wzięte z sufitu bo KE będzie kazała udowodnić rzeczywiste straty. - uprzedza Andrzej Babuchowski z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Do ich wyliczenia mamy czas do połowy maja. Potem Komisja Europejska podejmie decyzję co do wysokości i zakresu rekompensat. Pierwsze pieniądze mają trafić do drobiarze jeszcze tego lata.