Do redakcji przyszedł kolejny, niezwykle interesujący list - tym razem Mirosław Grabowski, (e-mail: mirgrab@interia.pl niezależny doradca rolny i rolnośrodowiskowy przekazał nam swoją opinię na temat zmiany rozporządzenia dotyczącego tzw. starego PROW. Przeczytajmy!
W dniu 08.01.2009 ukazał się na stronach internetowych MRiRW projekt rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie rolnośrodowiskowe z dnia 20 lipca 2004 dotyczące tzw starego PROW. I cóż tam czytamy:
"W przypadku realizacji w ramach pakietu S02d01 lub S02d02(dla tych co nie wiedzą ekologiczne uprawy sadownicze) płatność rolnośrodowiskowa do danej działki rolnej jest udzielana w wysokości 10% stawki podstawowej, jeżeli na tej działce rolnej mniej niż połowa z minimalnej obsady drzew, ustalonej na podstawie załącznika nr1 do rozporządzenia część II ust.2 pkt 4,osiągnęła wiek owocowania."
Cóż to oznacza: ni mniej ni więcej to, że w roku 2009 i 2010 żadne gospodarstwo ekologiczne w Polsce, które posiada sady orzechowe nie spełni w/w warunku, jako że przyjmuje się w rozporządzeniu, że wymagane jest minimum 6 sezonów wegetacyjnych, aby uznać taką plantację za owocującą. Szansę na "załapanie się" na 100% płatność będą miały tylko te gospodarstwa które w roku 2007 przedłużyły swoje zobowiązanie na kolejne 5 lat, Ci którzy nie przedłużyli zobowiązania na podstawie przepisów rozporządzenia zmieniającego z dnia 14.03.2007 bo nie spełniali warunku zwiększenia powierzchni o 2 ha i więcej oraz ci którzy weszli do programu w roku 2006 i 2007 raczej już nie zobaczą płatności w wysokości przewidzianej w starym rozporządzeniu. Podobna sytuacja spotka posiadaczy sadów pozostałych gatunków sadowniczych którzy weszli do programu rolnośrodowiskowego w roku 2006 i 2007,z tym że okres "dochodzenia do wieku owocowania jest określony na 3-4 lata(poza brzoskwinią dla której przyjęto 2 lata) Ministerstwo rolnictwa przyjęło specyficzny sposób promocji i popierania produkcji rolnej metodami ekologicznymi a ponadto zrywa podstawowe zasady umowy dotyczącej 5 letniego zobowiązania rolnośrodowiskowego w trakcie jego trwania.
Rolników ekologicznych, w trakcie trwania zobowiązania próbuje zmusić się w roku 2009 do uzupełnienia gęstości nasadzeń sadowniczych. I znów posłużę się przykładem orzecha włoskiego. Zgodnie z Rozporządzeniem Komisji(WE)1973/2004 i 263/2006 ,minimalna gęstość nasadzeń dla orzecha włoskiego to 50 szt/ha a płatności przysługują do plantacji nie owocujących. Projekt rozporządzenia rolnośrodowiskowego podwyższa tą obsadę do 100 szt/ha i wprowadza kuriozalną obniżkę płatności z tytułu nie owocowania. Ciekawe? Tym bardziej że na razie w myśl obowiązującego prawa w przypadku dopłat bezpośrednich obsada musi wynosić minimum 50 szt/ha. I wcale nie muszą owocować?
Cóż na to rachunek ekonomiczny? Uzupełnienie obsady do 100 szt/ha to:
sadzonki 50szx4,0 zł/sz =200 zł
robocizna 50 szt x 1,0 zł/szt =100 zł
Razem 300 zł
Z uwagi na to że płatność rolnośrodowiskowa wyniesie 154,0 zł/ha, koszty dosadzenia znacznie przewyższą wpływy nie mówiąc o kosztach uprawy gdzie tylko jednorazowe koszenie zielonego ugoru w międzyrzędziach kosztuje do 200 zł/ha, konieczność corocznego dosadzania do 20% obsady, która ginie od przymrozków wiosennych, suszy późnowiosennej oraz zwierzyny to dodatkowy koszt rzędu 140 zł/ha.
Co się stanie?
W roku 2009 część zdesperowanych rolników zaorze, świeżo założone z niemałym trudem sady np: orzechowe i zajmie się innymi uprawami ekologicznymi nie obłożonymi takimi sankcjami.
Nasuwa się też pytanie , czy twórcy tych zmian zadali sobie trud sprawdzenia na jakich gruntach powstały sady ekologiczne? Otóż odpowiem: na zdegradowanych, porzuconych, zadrzewionych samosiejami tysiącach hektarów niechcianych popegerowskich gruntów V i VI klasy.
Kto zrekompensuje tym ludziom poczynione inwestycje, kto doceni środowiskowe i ekologiczne znaczenie przywrócenia tych gruntów rolnictwu? Jak ma się do tego nowy PROW gdzie jak na razie drzewka nie muszą owocować aby rolnik otrzymał pełną płatność i mimo że obniżoną w stosunku do warunków starego PROW to tak czterokrotnie wyższą.?
Należy spodziewać się grzebania również w nowym programie rolno środowiskowym dotyczącym rolnictwa ekologicznego.
Poraża swoją głupotą uzasadnienie zmian. Autor(-rzy) tych wypocin powołuje się na tzw. dochód utracony porównując wartość plonów w sadach konwencjonalnych z wartością plonów w sadach ekologicznych Takiego porównania i takiej filozofii można użyć tylko i wyłącznie w przypadku sadów już owocujących. W żadnym razie w przypadku nowych nasadzeń, gdzie rolnik zakładając sad ekologiczny, do momentu jego wejścia w owocowanie, pozbawiony jest z tej powierzchni wszelkich dochodów poza dopłatami. Dopłaty rolnośrodowiskowe z tytułu rolnictwa ekologicznego mają mu zrekompensować ten brak dochodów i być wsparciem w tym trudnym okresie(Rozporządzenie rady(WE)1257/1999 punkt(29)"W nadchodzących latach powinno się położyć nacisk na instrumenty rolno środowiskowe dla wsparcia trwałego rozwoju obszarów wiejskich" ,punkt(31)"Program pomocy rolnośrodowiskowej powinien być kontynuowany w celu zachęcenia rolników, by służyli społeczeństwu jako całość poprzez wprowadzenie lub kontynuowanie stosowania praktyk-zgodnych z rosnącą potrzebą ochrony i poprawy środowiska" Okazuje się że to tylko puste słowa. Rolnik ekologiczny uprawiający owies lub grykę będzie ,mimo że ma wpływy z bieżącej produkcji, otrzymywał z tego tytułu znacznie większą płatność rolnośrodowiskową, pomimo że nie ponosi wysokich kosztów założenia sadu i jego pielęgnacji zanim wejdzie w okres owocowania Jeżeli autorowi(-om) uzasadnienia wydaje się że te 10% stawki płatności zrekompensuje jakiekolwiek koszty uprawy metodami ekologicznymi to nie ma zielonego pojęcia o rolnictwie.
Jesteśmy na jak najlepszej drodze ,pomimo szumnych haseł w MRiRW, do zlikwidowania ekologicznych upraw sadowniczych w Polsce. Zgodność planowanej zmiany rozporządzenia z ustawodawstwem unijnym jest bardzo wątpliwa.
Na fali prostackiego populizmu niszczy się przedsięwzięcia ludzi, którzy w dobrej wierze, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem krajowym i unijnym podjęli inwestycje w które zaangażowali niemałe środki a dzisiaj są traktowani jak spekulanci i cwaniacy. Podważa to zaufanie obywateli do państwa a sądy będą miały sporo dodatkowej pracy za którą w efekcie i tak zapłacą podatnicy czyli my wszyscy. Bo za nie wywiązanie się z umowy w trakcie jej trwania należy się odszkodowanie. I dotyczy to wszystkich stron umowy.
8287133
1