Polska będzie zabiegać o dodatkowe cztery lata na dostosowanie gospodarstw do unijnych wymogów ochrony środowiska, zdrowia zwierząt i bezpieczeństwa żywności - pisze środowa "Rzeczpospolita".
Gazeta przypomina, że obecny system dopłat bezpośrednich ma w Polsce obowiązywać nie dłużej niż do 1 stycznia 2009 roku. Później rolnicy, aby uzyskać dopłaty będą musieliby spełnić dodatkowe warunki. M.in. będą kontrolowani pod kątem spełnienia wymogów wspólnego rynku. "Już teraz wiadomo, że polscy chłopi i administracja państwowa nie są do tego przygotowani" - pisze "Rz".
W związku z tym, Ministerstwo Rolnictwa zamierza starać się w Brukseli o dodatkowy okres przejściowy - informuje gazeta. "Chcemy, by obecny system dopłat bezpośrednich obowiązywał aż do 2013 roku. - Każdy kraj, rozważając stan przygotowań, może wystąpić o odsunięcie w czasie terminu ich spełnienia" - tłumaczy w rozmowie z "Rz" Zofia Krzyżanowska, radca ministra rolnictwa. Zgodę na to Polska musiałaby uzyskać od wszystkich państw UE. "Na pewno nasz wniosek poprze Litwa, bo sama chce wprowadzić reformę dopiero od 2010 roku" - pisze gazeta.
Wed ług "Rz", polscy rolnicy będą mieli największe problemy z przestrzeganiem unijnych przepisów dotyczących obszarów specjalnej ochrony ptaków, ochrony przyrody i ograniczenia odpływu azotu. "Ponad 1 mln gospodarstw posiadających zwierzęta musi też przeprowadzić dodatkowe inwestycje. Ich koszt eksperci FAPA szacują średnio na 20 tys. zł na jedno gospodarstwo. Mali na pewno sobie nie poradzą" - czytamy w dzienniku.
Konsekwencje nieprzestrzegania unijnych przepisów będą bardzo poważne: rolnicy otrzymają mniejsze dopłaty. Podstawowa obniżka wynosi 3 proc., ale gdy nieprawidłowości powtórzą się, może sięgnąć 100 proc. Wpływy z kar będą zasilały unijny budżet. Polska będzie mogła z nich zachować tylko 25 proc.