Produkcja rośnie w rekordowym tempie. Głównie dlatego, że od długiego już czasu eksport zwiększa się szybko, bez względu na to czy złotówka jest mocna czy słaba.
Ponadto ożywił się rynek krajowy w związku z oczekiwanym wzrostem cen po wstąpieniu do Unii Europejskiej. Z tego powodu ci, którzy budują się samodzielnie albo planują remont domu lub mieszkania, robią zapasy cegieł, dachówki, armatury sanitarnej, kabli i przewodów, płyt kartonowo-gipsowych czy materiałów izolacyjnych. Gwałtownie rośnie też sprzedaż i produkcja samochodów, ponieważ ich ceny pną się w górę i nie wiadomo, kiedy się zatrzymają. Zwiększa się też popyt na artykuły spożywcze. Wszystko to sprawia, że gospodarka rozpędziła się do tego stopnia, iż jak ocenia wicepremier Jerzy Hausner w pierwszym kwartale tego roku tempo wzrostu gospodarczego mogło osiągnąć sześć procent. Nie towarzyszą mu jednak przedsięwzięcia związane z modernizacją i rozwojem przedsiębiorstw.
Niestabilność polityczna sprawia, że firmy wypracowane zyski lokują w bankach zamiast wykorzystać je na inwestycje. Ale mimo wszystko prawdopodobne jest, że w całym roku produkt krajowy brutto zwiększy się o około pięć procent. Wśród Polaków przeważają jednak złe opinie o gospodarce – jak wynika z sondaży opinii publicznej. Nie znaczy to jednak, że jesteśmy ekonomicznymi analfabetami. Po prostu oceniamy gospodarkę przez pryzmat rynku pracy. A sytuacja na nim jest dramatyczna i żadne zaklęcia tego nie zmienią. Jak twierdzą ekonomiści, odczuwalne zmniejszenie bezrobocia pojawi się dopiero wtedy, gdy przez długi czas gospodarka rozwijać się będzie w tempie bliskim sześciu procent.