O kształcie przyszłej koalicji PO i PiS mówił we wtorek kandydat PiS na prezydenta Lech Kaczyński. Według niego, w koalicyjnym rządzie Platforma nie będzie miała jednocześnie stanowisk premiera, ministra finansów i szefa dyplomacji. Jeżeli PO ma premiera i ministra finansów, to my mamy szefa dyplomacji – doprecyzował.
L. Kaczyński zastrzegł, że stanowiska szefa MSZ nie obejmie jego brat Jarosław; nie powiedział, kto jest kandydatem PiS na to stanowisko. Jest sprawą oczywistą, że koalicja będzie się składać z dwóch silnych partii - taka sytuacja, w której trzy najważniejsze miejsca w rządzie będą w ręku jednego koalicjanta... to być może z kimś innym koalicja, nie z nami – podkreślił Kaczyński.
Kandydat PO na prezydenta Donald Tusk, który przebywał w Gdańsku, nie chciał jednoznacznie odnieść się do tych słów L. Kaczyńskiego. Każda odpowiedź na pytanie, kto będzie jakim ministrem, natychmiast powoduje emocje u słabszego partnera. Ja nie chcę tych emocji wzbudzać i dlatego pozwolicie państwo, że to będzie przedmiotem nie moich spekulacji tu przed mikrofonami, tylko poważnej rozmowy z liderami PiS-u po wyborach. Jestem przekonany, że wyniki wyborów będą wiążące nie tylko dla Platformy, ale także dla PiS-u – powiedział dziennikarzom w Gdańsku Tusk. Nie ulega wątpliwości, że Polska dzisiaj potrzebuje polityków z wielką wyobraźnią i dlatego ja ćwiczę swoją wyobraźnię. Mam nadzieję, że także bracia Kaczyńscy będą ćwiczyli swoją wyobraźnię – dodał Tusk.
Przedstawiając założenia polityki zagranicznej swojej formacji, Kaczyński dużo miejsca poświęcił Niemcom. Ocenił, że w naszych obecnych stosunkach z tym krajem "są pewne kłopoty". Jak dodał, leżą one w dwóch "głęboko niepokojących płaszczyznach". Wcześniej w Radiu Zet zapowiedział, że w przypadku wygranej w wyborach prezydenckich zdecydowanie zmieni sposób uprawiania polityki zagranicznej przez polskie władze.
Inny kandydat na prezydenta Maciej Giertych (LPR) zaapelował do swoich rywali o niezwłoczne upublicznienie wszystkich dokumentów na ich temat, znajdujących się w IPN. Ujawnienie teczek przez osoby ubiegające się o najwyższy urząd w państwie jest niezbędne, aby wyborcy "mieli wiedzę o życiorysach kandydatów umożliwiającą im w pełni świadomą i odpowiedzialną decyzję" - uważa Giertych. "Z ogromną radością" przyjął on ujawnienie teczki przez Jana Rokitę (PO). W poniedziałek Rokita na swojej stronie internetowej umieścił pierwsze 300 stron z teczki, które w kserokopiach otrzymał z IPN.
Do słów wypowiedzianych przez Rokitę w czasie prezentacji teczki nawiązał lider Partii Demokratycznej-demokraci.pl Władysław Frasyniuk. W poniedziałek Rokita powiedział m.in.: Z mojego punktu widzenia ciekawe jest to, że jak wynika z tych dokumentów, inwigilacja Ruchu Wolność i Pokój, młodzieżowej organizacji opozycyjnej z lat 80., którą współzakładałem, została przerwana dopiero w maju 1990 r. To najbardziej szokująca informacja z całej tej dokumentacji. Ona niestety weryfikuje mój punkt widzenia na dzieje pierwszego roku działalności rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Frasyniuk odnosząc się do tej wypowiedzi, powiedział: "jestem zdumiony, że w Krakowie kandydatem na premiera jest mały człowiek. Z przykrością muszę stwierdzić, że mamy małego kandydata na premiera z Krakowa".
Warszawiacy mogli we wtorek spróbować tortu, którym wolontariusze ze sztabu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza częstowali przechodniów z okazji 55. urodzin kandydata na prezydenta. Mieszkańcy stolicy chętnie zatrzymywali się przy stolikach sztabu wyborczego Cimoszewicza, które stanęły w trzech miejscach w centrum miasta. Na pytanie, czego życzą kandydatowi, większość odpowiadała, że przede wszystkim zwycięstwa w wyborach, stu lat, zdrowia.
Krajowa Izba Gospodarcza (KIG) przedstawiła we wtorek raport z którego wynika, że partią najbardziej przyjazną gospodarce w czasie upływającej kadencji Sejmu była PO. Publicyści, którzy wzięli udział w debacie nad raportem podkreślali jednak, że Platforma, która będzie prawdopodobnie współtworzyć koalicję rządzącą, jak dotąd nie przedstawiła całościowego programu gospodarczego. Jak podkreślono, najmniej korzystnie z punktu widzenia gospodarki głosowała LPR, której "polityka - według raportu - nie sprzyjała rozwojowi gospodarki".
Do wyborów do Sejmu i Senatu pozostało 12 dni. Pierwsza tura wyborów prezydenckich 9 października.