Polska zalega z płatnościami składek do organizacji międzynarodowych, w tym ONZ – przyznaje polski MSZ. Nasze zadłużenie sięga 98 mln zł. Jeśli nie oddamy części długu, ONZ może odebrać nam jesienią prawo głosu.
O problemach z regularną spłatą składek w ONZ (za lata 2001-2003), UNESCO,
Trybunałach ds. Zbrodni w b. Jugosławii i Ruandzie, Radzie Europy i OBWE
poinformował posłów we wtorek wiceminister spraw zagranicznych Sławomir Dąbrowa.
Ostrzegł, że jeżeli do końca sierpnia Polska nie przeleje ok. 16,7 mln złotych
(4,5 mln dolarów) na konto instytucji budżetowych ONZ, na jesiennej sesji
Zgromadzenia Ogólnego ONZ możemy nie mieć prawa głosu.
Składki do
ONZ i innych organizacji opłacane są z budżetu resortowego MSZ. Ten z powodu
kłopotów budżetowych państwa jest zbyt kusy, by zaspokoić wszystkie instytucje.
W 2003 r. wydzielone na składki 24,7 mln zł pójdzie na zobowiązania wobec Rady
Europy i część zaległości wobec ONZ i OBWE. MSZ liczy na to, że rząd przyzna mu
dodatkowe 24,7 mln zł. Oraz na to, że narażające na szwank międzynarodowy
prestiż Polski zaleganie z płatnościami przestanie być postrzegane jako problem
jednego resortu.
Kłopoty z płaceniem składek stały się już naszą
specjalnością. Składkę do ONZ za 1993 r. zapłaciliśmy na godzinę przed wejściem
ówczesnego szefa dyplomacji Krzysztofa Skubiszewskiego na mównicę Zgromadzenia
Ogólnego. Jak wspominają pracownicy MSZ, szef naszej misji biegł z czekiem do
głównego księgowego ONZ, bo groziło, że Skubiszewskiego nie wpuszczą na
trybunę...
"Gazeta" zapytała doradcę premiera ds. międzynarodowych,
czy Polska – pretendująca do roli mocarstwa regionalnego i opowiadająca się
za silną rolą ONZ w Iraku – może sobie pozwolić na niepłacenie składek do
ONZ. To jest stary problem – powiedział nam
Tadeusz Iwiński. Gdy poprawi się sytuacja finansowa, będziemy płacić
terminowo składki. Nie chcę wskazywać palcem na kraj, który jest największym
dłużnikiem wobec ONZ (chodzi o USA - red.) – dodał
minister.
Iwiński
jest przekonany, że nawet jeśli do końca sierpnia Polska nie zapłaci koniecznego
minimum do kasy ONZ, organizacja ta nie zabierze nam prawa głosu. Jest
takie stare powiedzenie szachistów – groźba jest silniejsza od
ruchu – mówi. Zdaniem doradcy premiera "nikt nikomu
jeszcze nie odebrał w ONZ prawa głosu z powodu niepłacenia
składek".