Za każdym razem kiedy jestem we Francji, a bywałem już tam wielokrotnie, zadaję sobie pytanie: Dlaczego im się udało, a nam przychodzi z takim trudem organizacja grupowych działań rolników? Mogę uznać, że to pytanie jest retoryczne, gdyż odpowiedzią na nie jest przede wszystkim sprzyjająca atmosfera jaka towarzyszy rolnictwu i ludziom, którzy w tym rolnictwie pracują.
Doświadczam tam za każdym razem, że urzędnicy pracujący na rzecz rolnika są dla niego, a nie odwrotnie. Szacunek dla rolnictwa widać na każdym kroku – nie tylko we francuskich Izbach Rolniczych, ale przede wszystkim w urzędach państwowych. W urzędach regionu widzę na korytarzach przede wszystkim zdjęcia rolników i terenów wiejskich. Notorycznie podkreśla się więź z historią i źródłami swego pochodzenia. Szacunek do rolnika widać wszędzie.
Drugim ważnym elementem, który pozwala stwierdzić, że organizowanie grupy przychodzi im łatwiej, są długie tradycje oraz inna mentalność. Dla nich naturalną rzeczą jest, że jeżeli zaistnieje jakiś problem to nie próbuje się go rozwiązać indywidualnie, tylko rolnicy spotykają się i dyskutują w gronie ekspertów, wynikiem czego jest uzyskany kompromis, który zadawala wszystkich. Na porządku dziennym jest tworzenie grup maszynowych, których funkcjonowanie pozwala na efektywne i ekonomiczne wykorzystanie maszyn. Jak to jest, że bez kłótni rolnicy mogą wspólnie użytkować drogie maszyny stosując proste metody rozliczeń, które satysfakcjonują wszystkich. Dla Polaków niezrozumiałe jest przede wszystkim to, że mogą kupić te maszyny wspólnie. Maszyny w kotłach maszynowych podczas swego użytkowania mogą się amortyzować. Natomiast u nas, posiadanie rozrzutnika dla obornika, przy niewielkich areałach gospodarstw, nie zamortyzuje się nigdy. Rolnik nie zdaje sobie sprawy, że amortyzacja to także koszt. Być może podatek dochodowy pozwoli zwrócić uwagę na ten fakt.
Naturalną rzeczą jest grupowe działanie w formie GAEC – grupy tworzą się w rodzinach, a także wspólnie z sąsiadami pozwalają na łączenie produkcji z przetwórstwem i tym samym pozostawienie wartości dodanej produkcji u producentów.
Przykładem na przyszłościowe myślenie jest posiadanie już dzisiaj, przed rokiem 2015, rozwiązań, które wychodzą naprzeciw likwidacji kwot mleka. W regionie Sabaudii, z którą współpracujemy powstało Stowarzyszenie, któremu spółdzielnie mleczarskie przekazały część swoich uprawnień. Stowarzyszenie przyjęło koncepcję, że po 2015 nie będą zwiększać produkcji mleka, ale obejmą tę produkcję dodatkowymi badaniami świadczącymi o wysokiej jakości mleka. Czy my mamy koncepcję jak można spróbować opanować rynek mleka w Polsce po 2015 roku? Jako Izby nie zgadzamy się z likwidacją kwot mlecznych, a przecież decyzja już zapadła i z czym tu się nie zgadzać? Trzeba mieć koncepcję co dalej, a nie pozostawać w sytuacji „faceta z ręką w n....”
Nie mniej z zazdrością patrzę na to co dzieje się we Francji w zakresie sprzedaży bezpośredniej. Obowiązują nas te same dyrektywy unijne, wydawałoby się, że warunki mamy te same, okazuje się jednak, że jest inaczej. Tamtejsze Ministerstwo Rolnictwa pozwoliło na funkcjonowanie szeregu odstępstw pozwalających np. prowadzić sprzedaż mięsa w gospodarstwach, produkować przetwory warzywne przy ograniczonym procesie HACCP, a przede wszystkim bez złośliwych kontroli służb sanitarnych i weterynaryjnych. Sprzedaż bezpośrednia we Francji jest naturalnym procesem dystrybucji produktów rolnych przez rolników. Posiadanie sklepów będących w użytkowaniu rolników, w których prowadzi się sprzedaż bezpośrednią, jest osiągnięciem, które powinniśmy próbować wdrażać w Polsce. W regionie Rhone Alpes istnieje 80 punktów sprzedaży. W Departamencie AIN, 1/3 rolników prowadzi sprzedaż bezpośrednią w 13 punktach sprzedaży. Punkty sprzedaży (sklepy) o powierzchni 200 i więcej metrów kwadratowych oferujące wszystkie produkty produkowane przez rolników z danego terenu są budowane najczęściej ze środków samorządowych (gmin). Rozmawiając z naszymi małopolskimi rolnikami uważam, że takie przedsięwzięcie jest możliwe. Główną trudnością przy budowie takiego sklepu (punktu sprzedaży) moim zdaniem nie jest brak pieniędzy lub grunt, na którym można byłoby go wybudować, ale przełamanie mentalności, która nie pozwala na grupowe działanie.
Od 1978 r. w Sabaudii funkcjonuje Stowarzyszenie organizujące zastępstwa dla rolników, którzy chorują lub chcą korzystać z urlopów. System finansowania zastępstw jest dość skomplikowany, gdyż współuczestniczą w nim MSA (KRUS), samorządy, związki hodowców oraz rolnik. W Departamencie tym, 50 % rolników należy do tego Stowarzyszenia. Każdy z nas, myśląc kategoriami Polaka, zadaje sobie pytanie jak to jest, że np. na dwa tygodnie, a często i dłużej, oddaje się pod opiekę stado krów mlecznych produkujących rekordowe ilości mleka i robi się to bez obawy, że nie będzie właściwej opieki. Bez obawy oddaje się we władanie gospodarstwo nie obawiając się, że coś zniknie, zmieni właściciela, coś zostanie zepsute...
Każda wizyta we Francji uzmysławia mi, że nie różnimy się w zakresie wiedzy, doświadczenia, umiejętności, ale różnimy się przede wszystkim mentalnie. Lata zaborów, okupacji, złych doświadczeń przeniesionych z okresu 50-lecia powojennego jeszcze długo będzie wpływać na nasza niechęć do wspólnego działania i wiary w drugiego człowieka, z którym można współpracować.
Henryk Dankowiakowski
9009088
1