Skórzane, wygodne fotele dla pacjentów, rejestracja bez kolejki, a wizyta niemal od ręki - pisze FAKT.pl. W takich warunkach leczą się urzędnicy w Polsce. Nic dziwnego skoro za ich badania w luksusie płacą urzędy. A zwykli Polacy? Czekają w kolejkach do lekarzy nawet pół roku!
Utrzymywane przez Polaków urzędy każdego roku wydają miliony na leczenie swoich pracowników. Wykupują im elegancką opiekę medyczną w prywatnych przychodniach. Tam kolejek, tłoku i nerwówki na korytarzach nie ma. Za to można zrelaksować się przed wizytą w wygodnych, skórzanych fotelach w poczekalni. A na lekarza czeka się chwilę.
W niektórych przychodniach, tak jak w tej, w której leczą się krakowscy urzędnicy, pacjenci mają nawet prysznic! Na wypadek gdyby zechcieli odświeżyć się przed spotkaniem z lekarzem. Za badania w takich luksusowych warunkach krakowskich urząd zapłacił ponad 100 tys. zł.
Całkiem odmienny, szokujący widok jest niestety w przychodniach, gdzie leczą się zwykli pacjenci. Obskurne korytarze, brudne toalety, kolejki do gabinetów i kilkumiesięczne terminy oczekiwania na wizytę. W takich warunkach leczy się tysiące Polaków. Starzy schorowani ludzie często już od świtu stoją w długich kolejkach, by dostać się do lekarza, który decyduje o ich życiu.
- W Polsce są równi i równiejsi. Gdy urzędnicy leczą się prywatnie, tysiące Polaków codziennie boryka się ze służbą zdrowia. Brak wolnych terminów i kolejki to standard! - nie kryje oburzenia Jan Kwiatkowski (74 l.) z Krakowa.