1,5 tony niemieckiej wieprzowiny skażonego dioksynami trafiło do jednego ze śląskich hipermarketów. W piątek będą znane wyniki badań kolejnych partii mięsa. Tymczasem dość niespodziewanie za aferę dioksynową w Niemczech płacą już teraz polscy rolnicy.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że całe mięso zostało sprzedane zanim służby sanitarne i weterynaryjne otrzymały sygnał z Niemiec o skażeniu towaru dioksynami. Ale władze uspokajają. Norma zwartości dioksyn wynosi jeden pikogramy. W skażonym mięsie było ich 1,5.
Janusz Związek, Główny Lekarz Weterynarii „W przypadku, gdy pan przypali wieprzowinę na grillu to ma pan większą ilość pikogramów dioksan niż w tym mięsie.”
W kraju trwają teraz badania kolejnych partii mięsa sprowadzonych z Niemiec. Ale o żadnym embargu nie ma mowy.
Janusz Związek, Główny Lekarz Weterynarii „W tej chwili nie ma potrzeby blokowania Niemiec”
Tymczasem zamieszanie z niemieckimi mięsem odbiło się już na polskim rynku. Ceny niemieckich półtusz spadły na łeb, na szyje. A to automatycznie pociągnęło spadki cen skupu w całym kraju.
Witold Choiński,„Polskie Mięso” „Obawiamy się, że może odbić się negatywnie na zahamowaniu wzrostu pogłowia które jednak powoli zaczęło się odbudowywać.”
Polskie władze weterynaryjne zapowiadają, że będą żądać wyjaśnień dlaczego o całej sprawie zostaliśmy poinformowani przez Niemców tak późno. Można się także spodziewać interwencji Komisji Europejskiej.