Zgoda w sprawie unii bankowej zapadła za plecami m.in. Polaków, ale ważne jest jak ona będzie wdrażana; wydaje się, że negocjacje w tej sprawie będą prowadziły wszystkie kraje UE - uważa ekspert brukselskiego ośrodka analitycznego CEPS Piotr Kaczyński.
W nocy z czwartku na piątek na szczycie eurolandu w Brukseli przywódcy "17" podjęli polityczną decyzję o powołaniu unii bankowej, której elementem będzie mający powstać do końca bieżącego roku wspólny nadzór nad bankami.
"Decyzja w sprawie tzw. unii bankowej zapadła rzeczywiście za plecami Polaków, Szwedów, Duńczyków, Czechów, Węgrów i kilku innych nacji, ale podstawowe pytanie brzmi jak ona będzie implementowana. Na tę chwilę nie znamy na nie odpowiedzi" - powiedział dziennikarzom Kaczyński.
Zgodnie z deklaracją, przyjętą przez przywódców państw strefy euro, zostanie w trybie pilnym przygotowana do końca roku przez Komisję Europejską a następnie przyjęta propozycja w sprawie europejskiego nadzoru bankowego. To pierwszy element unii bankowej, na którym bardzo zależało Niemcom. Z deklaracji wynika, że tę funkcję najpewniej będzie pełnić Europejski Bank Centralny. Banki strefy euro będą mogły być dokapitalizowane z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji, funduszu ratunkowego eurolandu.
Jak przewiduje Kaczyński, teraz na podstawie propozycji KE wszystkie kraje unijne będą negocjować szczegóły tego porozumienia. Zwrócił uwagę, że w takim przypadku odpadnie potrzeba zmian traktatowych.
"Jeżeli któryś kraj nie będzie chciał brać w tym udziału, to wówczas będzie coś takiego, co nazywa się wzmocnioną współpracą, która jest otwarta dla wszystkich chcących brać w tym udział, także dla Polaków" - podkreślił ekspert. Dodał, że teraz mamy tylko i wyłącznie decyzję polityczną, która dopiero będzie implementowana, w czym wszystkie kraje mają prawo brać udział.
Komentując gotowość przyznania Włochom i Hiszpanii pomocy z funduszy ratunkowych na wykup obligacji i dokapitalizowanie banków, do czego nie paliły się Niemcy, Kaczyński ocenił, że Włochy zdecydowanie wygrały z Niemcami 2:0, a nie 2:1, jak podczas czwartkowego meczu Włochy-Niemcy w półfinale Euro 2012.
Ekspert zastrzegł, że takie rozstrzygnięcie nie jest porażką kanclerz Angeli Merkel. "Ona znalazła się w sytuacji +kwadratury koła+: co zrobić, żeby stworzyć unię polityczną, a jednocześnie ustępować powoli (w sprawie pakietów pomocowych). Włosi mówili: +zacznijmy od papierów dłużnych+, a Niemcy: +zacznijmy od silniejszej kontroli nad budżetami narodowymi, nad systemami bankowymi itd.+" - wyjaśniał Kaczyński.
Jego zdaniem Merkel zdecydowała się wreszcie, że pójdzie w tę stronę, którą wybrali przywódcy państw z południa UE, czyli krótkoterminowej pomocy zagrożonym krajom, ale zaraz będzie krok drugi, w tę stronę, którą ona chce, czyli wzmocnienia kontroli nad ich wydatkami. "Miejmy nadzieję, że to tak pójdzie i nie będzie większych problemów" - zaznaczył Kaczyński.
Zwrócił uwagę, że cały czas pozostanie sporo wyzwań m.in. kwestia euroobligacji, na które absolutnie nie ma zgody, zwłaszcza Niemiec.
7460498
1